Na wesele rodzice mojego męża podarowali nam klucze do dwupokojowego mieszkania i nawet pomogli nam z remontem, byliśmy bardzo szczęśliwi. Wszystko jednak niespodziewanie się zmieniło, gdy powiedzieliśmy teściom, że planujemy je sprzedać

Zawsze uważałam, że jeśli coś ci podarowano, to całkowicie do ciebie należy i to jest właściwe. Ale okazało się, że niestety nie zawsze tak jest. W naszym przypadku cieszyliśmy się na próżno, kiedy rodzice męża podarowali nam klucze do nowego mieszkania na nasze wesele, jeszcze z piękną, jaskrawą kokardą.

Oczywiście domyślaliśmy się, że coś planują, szykują dla nas coś szczególnego, ale żeby aż dwupokojowe mieszkanie w nowym budynku – o tym nawet nie śniliśmy, ani ja, ani mój mąż.

Wtedy nie miałam pojęcia, że ci bogacze mają swoje zdanie na temat podarunku – dla nich to wciąż w połowie prezent, który musi być pod kontrolą.

Ale chcę opowiedzieć wszystko po kolei, ponieważ szczegóły są tu istotne.

Właścicielami jesteśmy oboje, każdy ma swoją część. Mieszkanie jest przytulne, jasne, z autonomicznym ogrzewaniem, na czwartym piętrze w wysokim budynku, niby wszystko dobrze i nie ma czego więcej pragnąć.

Dlaczego od razu dwupokojowe mieszkanie? Bo kiedy braliśmy ślub, już wiedzieliśmy, że spodziewam się dziecka. Ale rodzice mojego męża od razu dobrze mnie przyjęli, mimo że pochodzę z biednej rodziny: zawsze mieszkałam z mamą i babcią, która dorabia na emeryturze jako sprzątaczka w małym lokalnym sklepiku i robi to do dziś.

Co dziwne, wiele osób mówiło, że wyszłam za mąż z wyrachowania, ale to absolutna nieprawda, szczerze mówiąc: mam wyższe wykształcenie, jestem ładna i, nawiasem mówiąc, nie od razu zgodziłam się na ślub z Adamem, to tylko fakt, że już spodziewałam się dziecka wprowadził zmiany w naszym życiu. Dlatego na początku rodzice mojego męża byli do mnie bardzo pozytywnie nastawieni.

To właśnie dzięki nim kilkakrotnie wyjechaliśmy za granicę i zrobiliśmy dobry remont w mieszkaniu. Natomiast samochód i meble kupowaliśmy sami, mój mąż też dobrze zarabia, więc sami zebraliśmy pieniądze.

Pierwsza pojawiła się nasza córeczka – nasza księżniczka. Nawet pokój zrobiliśmy jej w dziewczęcym stylu: w różowych tonach z ładnymi kwiatkami. Rodzice męża ją kochają i szanują, kupują wiele prezentów.

A po 3 latach znowu dowiedziałam się, że spodziewam się drugiego dziecka – urodził się nam syn. Wszyscy znowu byli szczęśliwi z jego narodzin, mnóstwo zabawek, innych prezentów również. Tylko syna przywieźliśmy do różowego pokoju córki. Nasze dzieci są różne, potrzebne jest większe mieszkanie i to jest jasne, żeby każde miało swój własny pokój. I tu się właśnie wszystko zaczęło.

My z Adamem znaleźliśmy dobre trzypokojowe mieszkanie. Dopłata tam była akurat możliwa dla nas, ponieważ budynek znajduje się na obrzeżach, a nie w centrum. Możemy sprzedać nasze i wziąć kredyt. Tak byłoby nam wygodniej: spokojna okolica, dobre przedszkole, gdzie moja przyjaciółka pracuje jako wychowawczyni, wokół zieleń i blisko jest małe jeziorko.

Z radością powiedzieliśmy rodzicom Adama o naszych planach i wtedy zaczęło się prawdziwe nieporozumienie. Mówili, że podarowali nam to mieszkanie z głębi serca, a podarunku nieładnie jest oddawać, zmieniać ani sprzedawać. Mało tego: to dwupokojowe mieszkanie w centrum, wszystko jest blisko – i oni mogą częściej widywać swoje wnuki, bo mieszkają niedaleko.

Rodzice Adama zapewnili, że jeśli zdecydujemy się sprzedać to mieszkanie – to ich noga nigdy nie stanie w naszym nowym trzypokojowym mieszkaniu! W zasadzie, możemy je sprzedać i mamy do tego pełne prawo, ale z czystym sumieniem – po ich słowach – nie mogę tego zrobić.

Nie rozumiem zupełnie, jakie jest podejście rodziców mojego męża do tego podarunku? Mówią, że żyją normalnie i nie w najlepszych warunkach, w dwupokojowych mieszkaniach i z różnymi dziećmi mieszkają, a wnukom zostawią swoje dwupokojowe mieszkanie i dużą działkę, gdy dorosną, niech potem sobie dzielą, jak chcą.

Ale to mieszkanie – ich prezent, więc nie trzeba z nim nic robić. I żyjcie tam sobie, jak chcecie. Teściowa była bardzo zdenerwowana, gdy dowiedziała się o naszej decyzji. Mówiła, że wybierali nam to mieszkanie przez kilka miesięcy z wielką miłością, starali się dla nas we wszystkim, na jego remont wydali sporo pieniędzy, a my swoimi planami wszystko zepsuliśmy. Teść też się obraża.

Jak postąpić właściwie, żeby moi teściowie się nie obrażali? Jak wytłumaczyć starszym ludziom, że dla nich to mieszkanie jest takie ważne, a dla nas ważny jest komfort rodziny i dzieci? Już nie wiem, jak im tłumaczyć, jestem zmęczona, a oni nie chcą słuchać i koniec. Co jeszcze można zrobić?

Spread the love