„Mąż mnie zostawił, bo odmówiłam gotowania smacznych potraw dla niego. Teraz poświęcam uwagę sobie i dostaję mnóstwo komplementów, ale boję się, że na starość zostanę sama”
Już w wieku czterdziestu pięciu lat zrozumiałam, że mam dość pracy i chciałabym doczekać chwili, kiedy będę na emeryturze i będę mogła odpoczywać za swoje pieniądze, które zarabiałam przez całe życie.
Bardzo się cieszyłam, gdy w końcu dożyłam sześćdziesiątki. Przez około trzydzieści pięć lat pracowałam w miejscowej przychodni, a teraz mogę tylko od czasu do czasu dorabiać, bo pieniądze nigdy nie będą zbędne. Po prostu lubię żyć dla własnej przyjemności. Kupiłam sobie małe mieszkanie i domek na wsi, więc nie martwię się, że nie będę miała gdzie mieszkać. Moje dzieci czasem mi pomagają i wiem, że nie zostanę sama, przynajmniej na jedzenie zawsze wystarczy.
Gdy przestałam pracować, zrozumiałam, że mam dużo czasu, który mogę poświęcić sobie. Teraz zajmuję się działką i gotowaniem. Już za młodu zawsze lubiłam gotować nowe potrawy, ale potem po studiach zaczęłam pracować i po pracy mogłam jedynie szybko posprzątać dom i pójść spać.
Od prawie półtora roku otrzymuję emeryturę, więc zaczęłam częściej gotować. Pamiętam, jak dawniej mój mąż często złościł się, że nie umiem nic dobrze ugotować, ale teraz jest zadowolony i chętnie je wszystko, co przygotuję. Ostatnio poznałam wiele różnych przepisów i znajomi zaczęli prosić, żebym robiła dla nich torty na różne okazje, bo łatwiej jest im zamówić u mnie po niskiej cenie, a do tego są smaczniejsze niż te z piekarni.
Jedynym minusem jest to, że od momentu, gdy przestałam pracować, bardzo przytyłam i już nie tak często uprawiam sport, bo bardziej interesuje mnie pójście do sklepu, zakup produktów i całodzienne pieczenie tortów i ciast. Codziennie gotuję dla męża wiele smacznych potraw i on sam tego wszystkiego nie zje, więc jem te kaloryczne jedzenie razem z nim. Nawet nie zauważyłam, jak w ciągu roku przytyłam prawie dziesięć kilogramów.
— Wyglądasz na grubszą, a twój brzuch się powiększył — mówił mi ostatnio mąż. Mojemu mężowi zawsze podobały się szczupłe kobiety. W wieku dwudziestu lat zawsze byłam szczupła i nigdy nie mogłam przytyć, bo bardzo często uprawiałam sport, ale po urodzeniu dziecka musiałam trochę schudnąć. Na urlopie macierzyńskim byłam tylko dwa lata i postanowiłam szukać pracy, bo nie mogłam siedzieć bezczynnie.
Zaczęłam bardzo mało jeść, chociaż wcześniej nigdy nie myślałam o diecie i łatwo było mi schudnąć, ale w wieku sześćdziesięciu lat jest to bardzo trudne, bo zdrowie już nie to samo. Zaczęłam mniej gotować dla męża i sama jadłam tylko niskokaloryczne potrawy. Nie miałam już takiej siły woli, bo nie mogłam po prostu siedzieć i patrzeć, jak mąż wieczorem je torty.
Kiedy coś gotowałam, zawsze musiałam tego spróbować i nie mogłam pozbyć się tego nawyku, ale z drugiej strony pomagało mi to nie psuć jedzenia. Mąż powiedział, że również jest gotów jeść mniej i odżywiać się tylko zdrową żywnością. W końcu mąż zaczął jeść ogromne ilości dietetycznego jedzenia i nawet nic mi nie zostawiał, ale już wieczorem robił awantury, że i tak jest głodny po tych dietetycznych potrawach. Regularnie prosił mnie, żebym coś ugotowała, bo inaczej umrze z głodu. Powiedziałam mu, że nigdy nie schudnę i potrzebuję wsparcia, ale w końcu prawie się pokłóciliśmy.
Nie mogłam zrezygnować ze swojej diety, dietetycznych potraw w domu było coraz więcej, bo jak mąż, nie najadałam się tym jedzeniem. Mogłam raz na kilka miesięcy przygotować torty na zamówienie dla znajomych, ale sama ich nie jadłam. Mąż dostawał małe kawałki tortu, które odkrawałam, żeby tort był równy. Było mu trudno powstrzymać się od jedzenia tortów przeznaczonych na zamówienie, które były w lodówce. Pozwalałam mu kupować słodycze w sklepie, ale radziłam, żeby chował je przede mną.
Mogliśmy się pokłócić z powodu braku słodyczy w domu, ale po pewnym czasie mąż wracał do domu znacznie później, bo jadł w różnych restauracjach i kawiarniach, a po powrocie do domu po prostu kładł się spać.
Ta wiadomość oczywiście mnie ucieszyła, bo nie musiałam się powstrzymywać i patrzeć, jak mąż je coś słodkiego. Radość trwała krótko, bo okazało się, że mąż zaczął spędzać czas u kobiety mieszkającej w sąsiedztwie, która zawsze go karmiła czymś smacznym. Mąż tłumaczył, że w domu nie ma co jeść i że go głodzę, chociaż zawsze byłam gotowa coś mu ugotować.
Było mi bardzo przykro słyszeć takie słowa od męża, bo to już można nazwać zdradą i nie można tak po prostu chodzić do sąsiadów na jedzenie. W końcu mąż stwierdził, że lepiej się rozwiedziemy, bo nie zamierza dłużej znosić mojej diety, a ja nie miałam nic przeciwko. Sąsiadka teraz chodzi szczęśliwa, bo przez cały czas żyła sama, a teraz nagle na emeryturze znalazła sobie męża.
Obecnie w końcu udało mi się schudnąć i wyglądam nawet o dziesięć lat młodziej, a o swoim byłym mężu już nie pamiętam. Nie mam już problemów z wagą i przestałam tak często jeść słodycze, ale na zamówienie wciąż je przygotowuję. Mam więcej czasu, który poświęcam sobie, a moje dzieci zaczęły mnie bardziej wspierać, gdy dowiedziały się, dlaczego się z mężem rozwiedliśmy. Może żyje mi się lepiej bez męża, ale na starość zostałam całkowicie sama.
