Mąż chce rozwodu, bo nie może znieść bałaganu w mieszkaniu
— Rozumiesz, że już nie mogę tego znieść? Wracam do domu codziennie i widzę ten bałagan. Nawet nie ma gdzie stanąć! Czy tak trudno jest posprzątać i pozmywać naczynia? — denerwuje się Marek.
W kuchni zlew jest zawalony brudnymi talerzami. W lodówce powiesiła się mysz. Marek w końcu wściekł się i powiedział, że wyprowadzi się do mamy, dopóki Aga nie ogarnie się. A jeśli nic się nie zmieni – w ogóle się rozwiodą. Nie może dłużej żyć w takim bałaganie!
Ale Marek nie wziął pod uwagę, że Aga sama wychowuje syna, bo on ciągle przebywa w pracy. Może nie nadąża ze wszystkim w domu, ale nie może się rozerwać. Dlatego zabawki dla dzieci walają się po podłodze, a żona nie zdąża pozmywać naczyń przed przyjściem męża. Zanim nie było dziecka, Aga była prawie idealną panią domu. A stosunki między małżonkami były też bardziej serdeczne.
Wtedy żyli dobrze. Ich uczucia były gorące, a kłótni praktycznie nie było. Ale po urodzeniu syna wszystko stanęło na głowie. W kawalerce po prostu brakuje miejsca, żeby wszystko schować. Jest tu wózek, rower i hulajnoga. A do tego góra prasowania, której Aga nijak nie może ogarnąć.
A synek jest tak ciekawski, że nawet bajek nie może spokojnie obejrzeć. Ciągle domaga się uwagi i wprowadza swoje porządki. Mąż jednak nie chce pomagać Adze.
Uważa, że jego obowiązkiem jest zapewnienie utrzymania rodziny. A skoro sobie z tym radzi, to reszta to już robota żony. W pracy też ma wystarczająco dużo problemów, więc w domu chce odpocząć.
Marek uważa, że w kawalerce można posprzątać i zdążyć ugotować kolację. To nic trudnego. Nie będzie przecież zatrudniał gospodyni tylko dlatego, że żona jest leniwa. Młoda rodzina nie ma dodatkowych pieniędzy na takie luksusy.
Aga wie, że Marek lubi czystość i porządek, ale co ona może zrobić? Nie może wyskoczyć ze skóry, bo nie ma dziesięciu rąk, jak bardzo by to męża nie denerwowało. Próbowała spełnić prośbę męża i lepiej się wywiązywać z obowiązków domowych, ale nie wychodzi. Na tydzień maksymalnie jej wystarcza, a potem wszystko wraca do normy.
Ale tym razem mężowi puściły nerwy. Skoro żona nie rozumie po dobremu, trzeba będzie zastosować radykalne metody.
— A ty nie biegaj za nim! Chce porządku? Niech sam sprząta! Na takiego męża nie zasługujesz, więc się z nim rozwiedź — mówią jej jedne koleżanki. — Nie, Agusiu, mylisz się. Mąż powinien wracać do czystego mieszkania, gdzie jest ugotowane i posprzątane. Jeśli odejdzie, to będzie twoja wina. Musisz mądrze rozplanować czas, żeby wszystko zdążyć — mówią inne.
A wy jak uważacie, czy Aga musi sprzątać? Czy Marek nie przesadza? Dlaczego do niej rości pretensje? Co powiecie?
