Synowa ignoruje swoich rodziców i nie pozwala synowi się z nami kontaktować

Syn ożenił się z kobietą, która nie ma pojęcia o rodzinnych wartościach. Sama wychowała się w dziwnej rodzinie, bez żadnej bliskości między krewnymi. Teraz robi wszystko, żeby syn nie kontaktował się ze swoimi rodzicami. Nie możemy się do niej przebić. Szkoda mi syna i wnuka. Myślę, że nie spocznie, dopóki się nie rozwiodą.

Ja i mąż wychowaliśmy się w rodzinach pełnych miłości i wsparcia, z wieloma krewnymi, siostrami i braćmi. Do dziś utrzymujemy kontakt ze wszystkimi. Wspieramy się nawzajem, kiedy komuś jest ciężko. Teraz widujemy się rzadziej, bo starsi krewni już odeszli. Ale jeśli siostra czy brat proszą o pomoc, rzucamy wszystko i spieszymy z pomocą. Z ich strony jest taka sama reakcja. Nigdy się nawzajem nie zawiedliśmy.

Starałam się wychować syna w duchu tych samych wartości, tłumacząc mu, że nie ma nic ważniejszego niż rodzina. Zawsze mogłem liczyć na wsparcie córki. Syn dorastał w odpowiedniej atmosferze. Tak powinno być. Córka, gdy wyszła za mąż, przyprowadziła do nas zięcia. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Rodzina zięcia również stała się dla nas bliska. Są prostymi, skromnymi ludźmi, z którymi utrzymujemy bliskie relacje. Chociaż córka jest zamężna, to czuje się, jakby nigdy nie opuściła naszej rodziny. Nigdy nie mieliśmy między sobą nieporozumień. Wszyscy sobie nawzajem pomagają.

Syn długo nie ożenił się, przebierając w narzeczonych. Trafiały mu się różne dziewczyny, ale nie czuł do nich niczego. Ożenił się dopiero po trzydziestce. Kiedy w jego życiu pojawiła się Sylwia, przyjęliśmy ją ciepło. Choć nie spieszył się, by nas z nią zapoznać, poznaliśmy ją dopiero przed samym ślubem.

Sylwia była atrakcyjna, wysoka, z ładnymi rysami twarzy. Ale jej zachowanie było dziwne. Nie chciała się przed nami otworzyć, była skryta i milcząca. Myśleliśmy, że się wstydzi i potrzebuje czasu, by się przyzwyczaić. Jej rodziców nie było na ślubie. Wiedziałam, że są rozwiedzeni, ale to nie znaczy, że można ignorować tak ważne wydarzenie w życiu córki. Syn powiedział, że prawie nie utrzymują kontaktu z rodzicami. Tylko składają sobie życzenia na święta.

No cóż, różnie się ludziom życie układa. Pomogliśmy synowi zgromadzić środki na hipotekę, którą już spłacili. Mieli własne mieszkanie. Na początku nie nalegaliśmy na częste kontakty. Dzwoniliśmy do syna, rozumiejąc, że ma własną rodzinę i nie chcieliśmy im przeszkadzać w układaniu życia.

Potem były imieniny naszej córki. Postanowiliśmy świętować tradycyjnie na działce. Był koniec lata, pogoda dopisywała. Zaprosiliśmy wszystkich, w tym rodziców zięcia. Ale syn przyjechał sam, tłumacząc, że Sylwię boli głowa. Zdarza się. Ale potem, miesiąc później, gdy organizowaliśmy piknik, synowa znów odmówiła przyjazdu. Podobnie było przy kolejnych okazjach. Zawsze miała jakieś wymówki. Syn przyjeżdżał sam, ale potem również zaczął odmawiać. Zaczęłam zauważać, że jego wymówki są mało wiarygodne.

Wezwałam go na szczerą rozmowę. Byłam niezadowolona z sytuacji. Syn zaczął się od nas oddalać. Musiałam go wypytywać o wszystko, aż w końcu się otworzył. Powiedział, że żona się z nim kłóci, gdy jedzie do nas sam. Potem robi mu awantury, że się bawi, a ona musi siedzieć sama w domu.

Powiedziała mi, że dożyłam do siwych włosów, a wciąż nie mogę oderwać się od spódnicy mamy. Biegnę na każde jej zawołanie. Syn jej tłumaczy, że u nas to normalne — utrzymywać kontakt. Ale ona tego nie rozumie. Skoro nie utrzymuje kontaktu ze swoimi rodzicami, to i syn powinien zerwać kontakt z nami. Teraz należy tylko do niej.

Nie patrzcie na mnie tak. Nie jestem z tego zadowolony. Co mogę zrobić? Całe życie miała takie doświadczenia. Ojciec ich zostawił, matka budowała nową rodzinę. Dlatego nie jest przyzwyczajona do tego, że może być inaczej. Mam nadzieję, że się zmieni, odtajnieje. Kocham ją przecież.
Tak, ale ona działa niewłaściwie. Zamiast w dojrzałym wieku zbudować pełną rodzinę, chce pozbawić syna tej rodziny. Powiedziałam synowi, że powinien ją zmusić do przyjścia na nasze spotkania, żeby zrozumiała, że nie ma w nich nic złego. Przecież spędzamy czas wesoło, w ciepłej atmosferze. Musi na własne oczy zobaczyć, jak to powinno wyglądać.

Po pewnym czasie syn poinformował nas, że zostaniemy dziadkami. Chcieliśmy przyjechać z gratulacjami, ale syn nie chciał, żeby żona się denerwowała. Ustąpiliśmy. Złożyliśmy gratulacje przez telefon. Przez całą ciążę synowej nie widzieliśmy syna. Tylko dzwoniliśmy. Nie chciał denerwować żony. Po narodzinach wnuka przyjechaliśmy na wypis ze szpitala.

Zrozumieliśmy, że syn nie uprzedził żony o naszym przyjeździe. Spojrzała na niego gniewnie. Wręczyliśmy kwiaty i prezenty, a potem wróciliśmy do domu. Potem nie pozwalała nam odwiedzać wnuka. Postanowiliśmy nie nalegać na wizyty. Przez pół roku nie widzieliśmy dziecka. Widziałam, że syn jest zdenerwowany, widać, że kłócą się z żoną. Byłam zmartwiona, że nie mogę zająć się wnukiem, bo czas szybko leci. Nigdy nie skrzywdziliśmy synowej, więc dlaczego tak się z nami obchodzi?

Kiedy wnuk skończył rok, syn zaczął przyjeżdżać do nas z nim. Sam. Ponury. Widać, że synowa go nie puszczała, ale on nalegał, że mamy pełne prawo widzieć wnuka. Kiedy był u nas, ciągle odbierał telefony od żony i kłócił się z nią. Zauważyłam, że syn jest gotów odejść z rodziny. Nawet wyłącza telefon, gdy jedzie do nas.

Chciałam porozmawiać z synową, nawiązać kontakt, ale odpowiedziała agresywnie, że w swojej rodzinie sama podejmuje wszystkie decyzje i nie potrzebuje rad z zewnątrz. Zamilkłam więc. Bardzo szkoda, że ich małżeństwo rozpada się przez brak zrozumienia i traumy z dzieciństwa synowej. Wnuk jest wspaniały, syn z żoną mogliby żyć szczęśliwie. Będzie mi żal, jeśli się rozwiodą. Wtedy w ogóle nie zobaczymy wnuka.

Z drugiej strony, może to szansa, że syn znajdzie normalną kobietę, bez psychicznych traum i problemów. To ona sama jest winna, że odpycha męża.

Spread the love