Matka męża urządziła nasz ślub jak stypę!

Już od samego początku życia małżeńskiego z Arkiem nienawidziłam teściowej i nie miałam najmniejszej ochoty utrzymywać z nią kontaktu.

Najciekawsze jest to, że Arek również unika rozmów ze swoją matką. Podczas naszego wesela potrafiła zamienić naszą uroczystość w stypę po zmarłym teściu! Zmarł on kilka miesięcy przed naszym ślubem, a teściowa uznała nas za bezdusznych egoistów, ponieważ zamiast wspominać zmarłego, postanowiliśmy świętować. W końcu musieliśmy ją wyprosić, choć i tak zdążyła zepsuć wszystkim nastrój.

Oczywiście, było nam bardzo przykro, że tata Arka zmarł, ale co mogliśmy zrobić? Planowaliśmy ślub już rok wcześniej, kiedy tata Arka jeszcze żył. Gdy zmarł, nie mogliśmy wszystkiego odwołać, bo organizatorzy zakończyli przygotowania do wesela zaplanowanego na lipiec, a tata Arka zmarł w maju. Sama byłam równie zdruzgotana na pogrzebie jak mój mąż, ale nie mogliśmy po prostu zadzwonić do każdego z gości i informować ich, że z powodu rodzinnej tragedii wszystko się odwołuje.

Na ślub zaprosiłam całą swoją rodzinę i najbliższych przyjaciół, więc tylko moich krewnych i znajomych było około trzydziestu osób, a tyle samo od strony Arka. Nie mogliśmy tego wszystkiego odwołać na ostatnią chwilę! Każdego informowaliśmy o dacie ślubu, niektórzy krewni przyjeżdżali z dalekich miast, więc nie mogłam sobie wyobrazić, jak by się czuli, gdybyśmy przełożyli ślub na nieokreślony termin.

Matka męża nie pomagała nam w przygotowaniach do ślubu, cały czas spędzała przy chorym mężu. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że do naszego ślubu wyzdrowieje i wyjdzie ze szpitala. Trzy miesiące przed naszym ślubem lekarze oświadczyli, że teściowi nie da się już pomóc i że pozostało mu niewiele czasu. Cała rodzina bardzo to przeżywała, ja również, ale nie mogliśmy nic zrobić, by wpłynąć na chorobę ojca Arka.

Kiedy do naszego ślubu zostało około dwóch miesięcy, tata męża zmarł. Byliśmy bardzo zasmuceni i płakaliśmy na pogrzebie. Jednak życie nie zatrzymało się na jego śmierci i po pewnym czasie zaczęliśmy się czuć lepiej, a do ślubu pozostało już niewiele czasu. Okazało się, że w dniu naszego ślubu minęło dokładnie 40 dni od śmierci teścia, więc matka Arka uznała, że to dobry moment na zorganizowanie stypy…

Teściowa w ostatnich dniach przed weselem namawiała nas do odwołania wszystkiego, twierdząc, że to będzie brak szacunku dla jej zmarłego męża. Czy po to wydaliśmy prawie pół miliona złotych, żeby nagle zniszczyć wszystkie nasze plany? Myślałam, że stypa nie jest tego warta i można ją zorganizować w innym dniu. Większość naszych krewnych zdążyła już kupić bilety na samoloty i pociągi z różnych zakątków kraju!

Próbowaliśmy namówić matkę męża na zorganizowanie stypy w innym terminie, ale twierdziła, że to byłoby z naszej strony zbyt egoistyczne. W końcu, po głębokim westchnieniu, zrozumiałam, że rozmowy z matką Arka są bezcelowe i powiedziałam jej, że jeśli chce urządzić stypę w dniu naszego ślubu, niech to zrobi, ale bez naszego udziału. W końcu przyszła na nasz ślub i chyba lepiej by było, gdyby nie przyszła…

Matka męża przyszła na ślub cała na czarno, z chustą na głowie i trzymając zdjęcie męża z czarną wstążką. Wszyscy goście od razu zwrócili na nią uwagę, nie rozumiejąc, po co tu przyszła. Zamiast składać nam życzenia, płakała, a kiedy każdy wygłaszał swoje toasty, poprosiła wszystkich o wspomnienie zmarłego teścia… Byłam wściekła na jej zachowanie, miałam ochotę ją uderzyć. W końcu wszyscy odsunęli się od teściowej i zaczęli składać życzenia, a potem matka Arka znów przyciągnęła uwagę:

— Mam nadzieję, że będziecie się kochać tak jak ja kochałam mojego męża. Szkoda, że nie mógł być na waszym ślubie, więc proszę wszystkich o wspomnienie go, bo już go nie ma od 40 dni!

Z mężem wymienialiśmy spojrzenia i wiedzieliśmy, że mamy takie same myśli — trzeba ją było natychmiast wyprosić, żeby nie psuła całego wieczoru.

Po kilku godzinach wszyscy zapomnieli o teściowej i znów się bawili, ale dla mnie i męża święto było zepsute, bo chcieliśmy, żeby było niezapomniane, ale na pewno nie w takim sensie.

Od tamtej pory otrzymałam tylko jedno wiadomość od teściowej, w której nazwała nas z Arkiem bezdusznymi egoistami, ale nie obchodziły mnie już jej pretensje. Sama jest winna, że zepsuła nam ślub. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będziemy musieli się z nią kontaktować ani spotykać. Nie chcę jej więcej widzieć!

Spread the love