Bilety do kina na dwie godziny przed seansem. Jak wam się podoba taki prezent?

Kiedy zobaczyłam bilety do kina na dwie godziny przed seansem, wcale się nie zdziwiłam. Moja przyjaciółka często daje takie „udane” prezenty. Chodzi o to, że jest zbyt praktyczna, więc zawsze stara się oszczędzać. Potrafi wymyślić prezent z niczego.

Nie dość, że nie zdążę dotrzeć do kina za dwie godziny, to jeszcze film jest nudny. Nie zamierzałam rzucać wszystkiego i biec na seans tylko dlatego, że dostałam bilet. Co więcej, przyjaciółka z jakiegoś powodu podarowała mi dwa bilety. A mój mężczyzna jest w delegacji, i ona o tym wie.

Uważam, że lepiej nic nie dawać niż takie coś. Zgadzasz się?

W zeszłym roku uprzedziłam przyjaciół, że nie planuję hucznie obchodzić urodzin. Uzgodniliśmy, że po prostu zjemy kolację u mnie w domu. Julia też była na liście zaproszonych. W zasadzie miały się pojawić tylko najbliższe osoby.

Kiedy wszyscy przyszli, zaczęłam nakrywać do stołu. Wszyscy mieli ze sobą prezenty. Symboliczne, ale jednak. Julia podarowała mi album. Tak, zwykły album. Potem przyszli kolejni znajomi z takim samym prezentem. Byłam bardzo zdziwiona. Potem jeszcze inni… Najciekawsze było to, że przychodzili ludzie, których nie zapraszałam. Byli to moi przyjaciele, ale, jak wspomniałam, w tamtym roku nie zapraszałam wszystkich. Musiałam ich zaprosić do stołu, chociaż nie przygotowałam jedzenia dla tylu gości.

Pięć par małżeńskich, których się nie spodziewałam, przyszło z tymi albumami. I, jak się okazało, to był pomysł Julii, mimo że wiedziała, że nie planuję hucznej imprezy. Postanowiła zabawić się moim kosztem.

Musiałam zamówić pizzę, bo jedzenia było za mało na tylu ludzi. Zamiast świętować i odpoczywać, byłam zdenerwowana i zastanawiałam się, co jeszcze podać na stół. Wieczór był zepsuty.

Naszej wspólnej przyjaciółce Julia kiedyś podarowała paczkę cukierków i balony. Fajny prezent dla 35-letniej kobiety? A do tego obchodziła jubileusz w restauracji.

Nie myślcie, że Julia jest biedna. Żyje dostatnio i nie odmawia sobie niczego, ale na prezentach dla przyjaciół zawsze oszczędza. Natomiast dla siebie zamawia luksusowe prezenty, nie krępując się.

Kiedy Julia dowiedziała się, że nasz dyrektor obchodzi urodziny i przygotowuje przyjęcie dla wszystkich pracowników, przyjechała nawet z urlopu, żeby nie przegapić zabawy. Jakie złożyła życzenia jubilatowi? Kupiła jednego goździka! Za jeden kwiat najadła się do syta, odpoczęła i jeszcze zabrała słodycze do domu.

Nazywa siebie zaradną, ale ja bym ją określiła inaczej. Julia mogłaby już wydać swój przewodnik pod tytułem „Najlepsze pomysły na nieudane prezenty”.

Oczywiście, do kina nie poszłam. I wcale tego nie żałuję. Jedyne, co mnie irytuje, to takie podejście przyjaciółki. Wolałabym, żeby składała życzenia od serca, zamiast kupować byle co. Czasami mam ochotę całkowicie zerwać z nią kontakt.

Spread the love