Rodzice początkowo byli przeciwni mojemu małżeństwu z 45-letnim mężczyzną, który wówczas już miał wnuki. W końcu miałam tylko 28 lat, ale później zrozumieli mnie i przestali się sprzeciwiać. My z Andrzejem pobraliśmy się po cichu i wkrótce narodził się Michał. Teraz wiem, że szczęście może nas znaleźć w najmniej oczekiwanym miejscu

Swojego losu dosłownie znalazłam na ulicy. Na naszym podwórku znajdował się ogromny plac zabaw, gdzie zawsze bawiły się lokalne dzieci. Było tam wszystko – huśtawki, karuzele, piaskownice, osobna strefa dla spacerów z psami i kilka ławek dla babć, które tam chętnie spędzały czas. Właśnie plac stał się obiektem walki, która zjednoczyła całe podwórko.

Lokalni biznesmeni postanowili zbudować tam płatny parking, co spotkało się z oburzeniem wszystkich mieszkańców okolicznych budynków. Zbiórka głosów na rzecz parkingu nie przyniosła rezultatów, więc zaczęły się nocne dywersje – nieznani ludzie niszczyli ogrodzenie i atrakcje, więc trzeba było zorganizować warty.

Jestem samotną kobietą, bez dzieci, ale z przyjemnością zgodziłam się chronić plac zabaw i nie żałuję. W jednej zmianie było nas pięć osób. Wcześniej grzecznie się witaliśmy na spotkaniu, ale teraz poczuliśmy prawdziwe poczucie jedności i z przyjemnością rozmawialiśmy, dzieliliśmy się kanapkami i gorącą kawą, opowiadaliśmy ciekawe historie z życia.

Mój partner, Andrzej, opowiedział mi, że jego żona zmarła i że synowa nie pozwala mu widywać się z wnukami, a ja z kolei, że po zdradzie narzeczonego pozostałam samotna. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy, odpierając ataki nieznajomych, którzy jednej nocy jednak pojawili się na naszym terenie.

Po wezwaniu policji publicznie ogłoszono organizatorów, z którymi organy ścigania przeprowadziły surową rozmowę. Teraz nie ma potrzeby pełnienia wart, dzieci mogą czuć się bezpiecznie, ale nasza komunikacja trwała dalej. Rodzice początkowo byli przeciwni zbliżeniu z 45-letnim mężczyzną, w końcu miałam tylko 28 lat, skoro Andrzej już miał wnuki. Ale później zrozumieli, że nasze uczucia są szczere i przestali się sprzeciwiać.

Zrozumiałam, że Andrzej to wspaniały człowiek. Zakochałam się i pobraliśmy się po cichu. Wkrótce narodził się Michał. Zdecydowaliśmy, że wspólne dziecko jest nam bardzo potrzebne, Andrzej okazał się wspaniałym ojcem.

Chętnie spędza czas z maluchem na placu zabaw. Ale widziałam, jak źle się czuje, że nie widzi wnuków. Długo martwiłam się złymi relacjami męża z synową, ale potem postanowiłam zrobić pierwszy krok i pojechałam do tej dziewczyny w gości.

Nie od razu znaleźliśmy porozumienie, drobne nieporozumienia utrudniały znalezienie wspólnego języka, ale z czasem udało mi się przekonać ich, że ojciec życzy im tylko dobrze, dlatego czasem bywa ostry. Teraz nasza rodzina stała się przyjazna. Razem świętujemy, jeździmy na pikniki. Patrząc na męża, przekonuję się, że szczęście jest bardzo blisko, wystarczy tylko wyciągnąć rękę.

Spread the love