Poszłam do swoich rodziców i próbowałam pożyczyć od nich pieniądze, ponieważ mój mąż miał problemy finansowe. Gdy mama usłyszała, na co mi potrzebne są te pieniądze, od razu odmówiła. A ojciec zaczął nalegać, abym rozwiodła się z moim mężem. Mieszkamy w mieszkaniu, które podarowali nam moi rodzice, nie mamy dzieci, sama zarabiam na siebie, a jeszcze muszę oddawać jego długi
Tuż po naszym ślubie zadzwonił do mnie brat męża i poinformował, że jesteśmy mu winni pieniądze. Więc, póki mamy pieniądze wyciągnięte z kopert ślubnych, prosił, byśmy mu je zwrócili.
Zapytałam mojego męża, o co chodzi, a on odpowiedział, że faktycznie jest winien bratu, więc prosi mnie, bym oddała dług, przecież teraz jesteśmy rodziną i mamy wspólny budżet. Nie miałam innego wyjścia, jak tylko oddać te pieniądze, bo nie chciałam psuć relacji z rodziną od pierwszych dni.
Od tego czasu mój mąż często robił coś bez porozumienia ze mną. Ostatnio pożyczył pieniądze od swoich rodziców. Nic o tym nie wiedziałam, dopóki nie zadzwoniła do mnie teściowa. Ledwie podniosłam słuchawkę, zaczęła krzyczeć i oskarżać mnie o coś niezrozumiałego. Początkowo nie mogłam zrozumieć, o co chodzi, ale gdy rozmowa zeszła na pożyczone pieniądze, od razu wszystko zrozumiałam.
Byłam zszokowana, mąż znów zaczął od nowa. Przecież mógł mi chociaż powiedzieć, abym wiedziała, dlaczego wysłuchuję zarzutów od teściowej. Próbowałam spokojnie rozmawiać z teściową, ale ona najwyraźniej dopiero zaczynała swoje przemówienie. Z jej słów wynikało, że bez nich byśmy zginęli, bo to oni nas żywią i ubierają. Gdzie to widziane, żeby dzieci pożyczały pieniądze od rodziców, zamiast samym jakoś pomóc rodzicom.
Ale to wszystko nieprawda – pracuję i samodzielnie się utrzymuję. Zrozumiałam, że nikt mnie nie zamierza słuchać, więc po prostu rzuciłam słuchawkę. Ale teściowa od kilku dni dzwoni do mnie, pyta, kiedy mąż odda dług. Już nawet nie wiem, co jej odpowiedzieć.
Rozmowa z mężem nie przynosi żadnych rezultatów. Tylko machnął ręką i powiedział, że kiedyś odda dług. Ale dlaczego ja powinnam wysłuchiwać zarzuty od jego matki? Przecież ona z jakiegoś powodu do niego nie dzwoni. Pewnie rozumie, że niczego od niego nie uzyska. A mnie można tylko zepsuć nerwy.
Oto zawsze mąż coś zrobi, a ja potem muszę to wszystko odkręcać. Teściowa znów zadzwoniła, więc zapytałam, dlaczego wciąga mnie w ich sprawy z synem. To ona z nim się umówiła i dała mu pieniądze, a nie mnie, więc niech dzwoni do niego. Ale teściowa uważała, że skoro jesteśmy rodziną, to razem podejmowaliśmy tę decyzję i to nasz wspólny obowiązek. Tłumaczenie jej, że nawet nie wiedziałam, że mąż pożyczył od nich pieniądze, nie miało sensu. Teściowa i tak by mnie oskarżyła, że jestem złą żoną, skoro nic nie wiem o działaniach męża.
Ogólnie rozmowa z teściową, tak samo jak z mężem, niczego nie rozwiązała. Nie mam teraz pieniędzy, bo obniżono mi pensję, w związku z ostatnimi wydarzeniami w kraju i na świecie. Inaczej po prostu oddałabym ten dług, by mnie zostawili w spokoju.
Mam już dość codziennych krzyków teściowej. Nie wiem, jak rozwiązać problem z tym długiem. Mężowi codziennie przypominam, ale on ma tylko jedną wymówkę: na razie nie ma pieniędzy. Nie rozumiem, po co w ogóle pożyczał, jeśli wiedział, że nie będzie mógł oddać, kiedy się umówił. I dlaczego konsekwencje jego nieodpowiedzialności dotknęły mnie?
Poszłam do swoich rodziców i próbowałam pożyczyć od nich pieniądze, ale gdy mama usłyszała, po co mi te pieniądze, od razu odmówiła. A ojciec zaczął nalegać, żebym rozwiodła się z moim mężem. Mieszkamy w mieszkaniu, które podarowali nam moi rodzice, nie mamy dzieci, sama zarabiam na siebie, a jeszcze muszę spłacać jego długi.
Nie wątpię, że mąż jest zadowolony z zaistniałej sytuacji. Teściowa wyładowuje złość na mnie, a to, co mówię, go nie obchodzi. Mąż nie przejmuje się tym, jak mi żyć z tym wszystkim. Dziwię się jego spokoju. Wszyscy zachowują się tak, jakby to ja pożyczyłam pieniądze i ich nie oddaję, a nie mąż.
Co mam teraz zrobić, żeby teściowa przestała do mnie dzwonić? Już jestem zmęczona ich kłótniami. A może mój ojciec rzeczywiście ma rację – trzeba się rozwieść, zanim będzie za późno?
