Nigdy nie jem u innych. Teraz wyjaśnię dlaczego
To się zdarzyło jeszcze w odległych latach dziewięćdziesiątych, gdy z mamą postanowiliśmy odbyć przygodę i udać się na wieś, aby odwiedzić krewnych. Po długiej podróży, stanęliśmy przed progiem różnych domów – u ciotek, wujków, a także u babci i dziadka. Szczerze mówiąc, nie zbytnio lubiłam te wizyty. Nie pociągały mnie stołowe rozmowy i rytuały powitania. Wszystko to wydawało się nudne i nieistotne.
I nadszedł moment, kiedy mama powiedziała, że pozostało nam tylko odwiedzić ciotkę Marysię, a potem będziemy mogły cieszyć się zasłużonym wypoczynkiem. Ciotka Marysia mieszkała praktycznie w samym sercu lasu. Jej dom był starym, drewnianym chalupą, co było zupełnie zrozumiałe, gdyż jej mąż pracował jako leśniczy. W drodze do jej domu zaczęliśmy zbierać jagody i grzyby, co sprawiło, że czas mijał niezauważalnie.
Kiedy wreszcie dotarliśmy do domu ciotki Marysi, od razu nas zauważyła i radośnie zaprosiła do środka. Nakryła stół różnorodnymi przysmakami i zaproponowała nam usiąść. Zaczęłam przyglądać się wszystkiemu dookoła i zauważyłam na ugotowanych jajkach ślady brudnych palców. Widocznie krewna była zajęta w ogrodzie i zapomniała umyć ręce przed przygotowaniem przysmaków. Mój wzrok rozjaśnił się, gdy zwróciłam uwagę na ten drobny incydent.
Ciotka Marysia, będąc prawdziwą gospodynią i, zdaje się, zauważywszy moje niezadowolenie, wzięła jedno z brudnych jajek i zaczęła delikatnie czyścić je ustami, po czym wręczyła mi. To był prawdziwy pokaz sztuczki! Jednakże, z jakiegoś dziwnego powodu, poczułam się nieco niezręcznie.
Apetytu już nie było. Stanowczo odmówiłam przysmaku i zadowoliłam się tylko jabłkiem, które zerwałam z drzewa w ogrodzie. Minęło już wiele lat od tamtego dnia, ale nadal odczuwam pewną niezręczność, gdy muszę jeść u innych.
