Mój zięć nie chce ze mną mieszkać, bo jest bardzo dumny. Ale przyjmowanie mojej pomocy w żaden sposób nie przeszkadza jego dumie. A jeśli córka nadal będzie wspierać dumę męża, to niech liczy tylko na niego.
Mam trzypokojowe mieszkanie, w którym mieszkaliśmy we dwójkę, dopóki córka nie postanowiła wyjść za mąż. Zaproponowałam jej, aby razem z mężem najpierw zamieszkali u mnie. Miejsca jest, nikt nikomu nie będzie przeszkadzał, za to młodzi będą mieli możliwość zaoszczędzić pieniądze i od razu wziąć mieszkanie na kredyt.
Ale przeciwko takiej decyzji był zięć. Od razu stwierdził, że będą mieszkać osobno. Według niego, jego duma nie pozwala mu mieszkać u teściowej.
– Przecież tam nie będę miał głosu. Mieszkanie twojej mamy – jej zasady, a ja nie chcę chodzić na palcach.
Nie wiem, jakiego głosu potrzebował, ale nie nalegałam na ich zamieszkanie. Zięć mi się niezbyt podobał, więc z przyjemnością uniknęłam wspólnego mieszkania z nim.
Ale gdy tylko moja córka zaszła w ciążę, zięć przestał być tak dumny. Prawie wszędzie córka jeździła taksówkami, bo w transporcie publicznym źle się czuła. Badania, witaminy i inne też kosztują pieniądze. Do tego musiała zmienić garderobę.
Zięć z jakiegoś powodu nie rzucił się szukać dodatkowej pracy czy inaczej wyjść z sytuacji. Córka opowiadała, że nawet do swojej mamy po pomoc się nie zwrócił. Mówił, że jest prawdziwym mężczyzną i wstydzi się prosić o pieniądze u mamy, skoro wkrótce zostanie ojcem. Ale to, że pieniądze na opłacenie mieszkania i inne potrzeby jego żona będzie prosić u swojej mamy, go nie obchodziło.
Córce też było niezręcznie, ale jeszcze wierzyła, że jej mąż się zbierze i zacznie spełniać dumne miano męża i ojca. Tylko czas mijał, a nic się nie zmieniało. Córka co miesiąc zwracała się do mnie i prosiła o pieniądze. Mówiła, że na dług, ale było jasne, że oddać nie mają z czego.
Chociaż jeszcze pracuję, ale też nie jestem milionerem, żeby co miesiąc płacić za mieszkanie, żyć na swoją pensję, opłacać wynajem mieszkania córki i jej dumnego męża oraz kupować jej witaminy i inne niezbędne rzeczy.
Dlatego podczas kolejnej wizyty u córki zgrałam tak, żeby jej mąż był w domu. Demonstracyjnie wyłożyłam przyniesione produkty, zięć nawet nie zareagował. Ale gdy jeszcze raz zaproponowałam przeprowadzkę do mnie, bo teraz nie mają środków na osobne mieszkanie, zaczął mówić:
– Nie przeprowadzimy się. Powiedziałem, że będziemy mieszkać osobno i moja decyzja się nie zmieniła.
– Mówić to ty potrafisz, to tak. Tylko mówić, niestety. A utrzymywać rodzinę wychodzi ci słabo. Ile zarabiasz miesięcznie? A ile wydajecie? A skąd bierzecie różnicę między tymi kwotami?
Sam utrzymać rodzinę nie potrafi, u swojej mamy nie prosi, duma przeszkadza, mądrych rad nie słucha z tego samego powodu, ale nie przeszkadza mu, że córka u mnie ciągle prosi o pieniądze. Tutaj jego duma nie cierpi, bo to nie on prosi.
Zięć obraził się, trzasnął drzwiami i wyszedł. To bardzo dorosłe zachowanie. Bo prawdziwy mężczyzna właśnie tak robi – obraża się i odchodzi.
– Mamo, po co tak z nim? Jemu teraz ciężko, ale przecież się stara, – zaczęła płakać córka.
– Co on robi? Szuka normalnej pracy? Może szuka skarbu?
Nie chciałam denerwować córki bez potrzeby, ale zięć bardzo mnie zdenerwował. Powiedziałam córce, że ten miesiąc za mieszkanie jest opłacony, ale w następnym już nic nie zrobię. Wszystko, co potrzebne dla dziecka, kupię, ale to będzie stało w moim mieszkaniu. Jeśli przyjdzie tam mieszkać z maluchem – będę pomagać i zapewniać. Nawet zięcia przyjmę, jeśli córce jest tak potrzebny.
