Masz już swoją rodzinę, córko! Nie ma co do nas przychodzić!

Nie mieszkam z rodzicami już ponad dwa lata. Mimo to mam klucze do ich mieszkania i mogłam wpaść kiedy tylko chciałam: raz po jakieś rzeczy, innym razem po prostu tak, dla towarzystwa. Nigdy nie mieli nic przeciwko moim wizytom. Mogłam nawet przyjść, kiedy ich nie było.

Tęskniłam za naszym kotem, dlatego często odwiedzałam rodzicielski dom. Nie przypuszczałam, że to może być dla kogokolwiek problemem.

Kiedy jeszcze mieszkałam ze swoim chłopakiem, wszystko było w porządku. Ale jak tylko wzięliśmy ślub, zaczęły się zmiany. Wszystko zaczęło się od tego, że na ślub dali nam bardzo skromny prezent – tylko 20 000 złotych. Spodziewałam się czegoś więcej, w końcu jestem ich jedyną córką! Nawet rodzice Karola byli bardziej hojni.

Kilka dni po ślubie pojechałam do nich, żeby zabrać niektóre moje rzeczy. Planowałam przewieźć je stopniowo. Skoro remontowaliśmy nasze mieszkanie, nie chciałam, żeby wszystko się zakurzyło.

Byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam, że rodzice zmienili zamek. Po kilku próbach otwarcia drzwi zadzwoniłam do mamy. Trudno było mi zrozumieć, że nawet mnie o tym nie poinformowali.

“Córeczko, teraz jesteś zamężna. Masz swoją rodzinę. Nie można tak po prostu wchodzić do nas bez zapowiedzi. My też chcemy mieć trochę prywatności. Kto wie, co chcemy robić, będąc sami w domu, a tu nagle ty… Jeśli chcesz nas odwiedzić, zadzwoń wcześniej.”

W tym momencie poczułam się odrzucona i niechciana. Myślałam, że mogę zawsze liczyć na rodziców, ale okazuje się, że nie. Gdybyśmy mieli problemy z opłaceniem czynszu za wynajmowane mieszkanie, to co wtedy? Wydawało się, że nie mam już gdzie się zwrócić.

Wyłączyłam telefon i odeszłam. Gdy poskarżyłam się na to mojej teściowej, nie znalazłam u niej wsparcia – stanęła po stronie moich rodziców.

“Ja bym postąpiła tak samo na ich miejscu. Po co ciągle tam chodzić, skoro już wyszłaś za mąż?”

“Ale ja tam jestem zameldowana!”

“Meldunek to nie wszystko, nie masz praw do mieszkania. Nie brałaś przecież udziału w jego prywatyzacji!”

O czym ona mówi? Czy to ważne, że mieszkanie zostało przekształcone w mieszkanie własnościowe jeszcze zanim się urodziłam? Uważam, że rodzice postąpili bardzo źle. Czy to znaczy, że odkąd wyszłam za mąż, przestałam być ich córką?

Spread the love