Historia mojej pracy jako opiekunki w Niemczech

Jak tylko skończyłam 18 lat, zaczęłam marzyć o pracy za granicą. Chciałam odwiedzić Niemcy, dlatego przez kilka lat intensywnie uczyłam się języka, żeby dobrze mówić i rozumieć niemiecki. Kiedy skończyłam 24 lata, zwróciłam się do agencji pracy, żeby znaleźć odpowiednią posadę.

Tuż przed wyjazdem malowałam sobie w głowie obrazek, jak rodzina przywita mnie, będę się bawić i odpoczywać z ich dziećmi, jeździć na pikniki. Moi pracodawcy mieli traktować mnie jak starszą córkę, a ja miałam pokochać dzieci jak swoje własne. Tak przynajmniej mówiła mi koleżanka, chociaż pracowała w Portugalii. Chyba jej po prostu poszczęściło. Nie przyszło mi do głowy, że będę musiała pracować bez dni wolnych.

Po przyjeździe do Niemiec przywitał mnie przedstawiciel agencji, który zawiózł mnie do prywatnej dzielnicy Berlina, gdzie w jednym z domów miałam mieszkać i pracować. Kiedy zobaczyłam moich pracodawców, od razu mi zgasło. Głowa rodziny był różowa i przysadzista, a jego żona przeciwnie, chuda i wychudzona. Jej uśmiech sprawiał, że przechodził mnie zimny dreszcz.

Zaproszono mnie do domu. W środku było czysto i jasno, ale jakby po prostu, skromnie. Po dziesięciu minutach w salonie pojawiły się dzieci. Okazało się, że jest ich trójka, co mnie zdziwiło, bo mówiono mi o dwójce. Najmłodszy chłopiec miał niedawno dwa lata, średnia dziewczynka miała 7 lat, a najstarszy był już nastolatkiem. Po co trzynastolatkowi niania? Pomimo mojego dobrego niemieckiego, źle ich rozumiałam.

Dzień pracy zaczynał się o 6 rano. Musiałam przygotować śniadanie dla dzieci, potem dwójkę wysłać do szkoły, a z najmłodszym bawić się, rozwijać się, jeść. Innymi słowy, byłem dla niego jak mamą. Poza tym w moje obowiązki wchodziło pranie dziecięcych rzeczy, raz w tygodniu pomaganie gospodyni w wielkim sprzątaniu całego domu, a także jeżdżenie z nią po zakupy, choć nie było to przewidziane w umowie, tylko na prośbę ustną.

W trakcie pracy zauważyłem, że pani domu jest bardzo surowa wobec swoich dzieci. Erik był tak ciekawski, że musiałem z nim chodzić po kałużach, wspinać się na wszystkie zjeżdżalnie i zdejmować go z wysokości. Były momenty, kiedy Anchen wydawała mi się trudnym dzieckiem, kapryśnym i mogła żądać czegoś więcej, nie zdając sobie sprawy, że na to nie było przeznaczonych pieniędzy. Mogła mnie nazwać skąpą i uciekać, ale potem wracała, obejmowała mnie i mówiła, że jestem najlepsza.

Najtrudniej było mi z Rudy. Ten chłopak nie traktował mnie jak niani, i to jest zrozumiałe, po co niania nastolatkowi? Zazwyczaj robił jakieś psikusy z stołem, ale starałem się go nie zauważać.

Podczas pobytu w tej rodzinie nie mogłem zrozumieć, czym zajmowała się mama. Nie chodziła do pracy, była zawsze w domu. Dziwiło mnie to, że żywili się gotowymi produktami, mimo że kuchnia była wyposażona w nowoczesne urządzenia i gadżety. Gotowanie tam było czystą przyjemnością. Głównym zajęciem gospodyni domowej były spotkania z przyjaciółkami, odpoczynek przy basenie, oglądanie seriali. Jej mąż ciągle był w pracy, więc ich życie było dla mnie zagadką.

Każdy nowy dzień przynosił mi więcej pracy. Jeśli wcześniej prałem tylko dziecięce rzeczy, to teraz doszły do tego jeszcze dorosłe, a potem prasowanie wszystkiego po wypraniu. Stopniowo zacząłem robić wilgotne sprzątanie, nie miało sensu protestować. Po dwóch miesiącach nie poznałem siebie w lustrze. Schudłem, pod oczami pojawiły się cienie, ciągle miałem ochotę na jedzenie. Wytrzymałem jeszcze miesiąc w takim trybie i wróciłem do domu.

Spread the love