Z mężem zdecydowaliśmy się trochę żyć osobno. Umowa była na dwa-trzy miesiące, po czym planowaliśmy wyjechać całą rodziną nad morze, gdzie mieliśmy ostatecznie podjąć decyzję. Piotr pojechał do teściowej, ja zostałam w domu z dzieckiem. Potem pojechaliśmy nad morze, ale to nie pomogło – mąż zebrał rzeczy i odszedł do innej. Po roku zdecydował się wrócić, mówi, że nie może bez rodziny

Z mężem zdecydowaliśmy się trochę żyć osobno. Umowa była na dwa-trzy miesiące, po czym planowaliśmy wyjechać całą rodziną nad morze, gdzie mieliśmy ostatecznie podjąć decyzję. Piotr pojechał do teściowej, ja zostałam w domu z dzieckiem. Potem pojechaliśmy nad morze, ale to nie pomogło – mąż zebrał rzeczy i odszedł do innej. Po roku zdecydował się wrócić, mówi, że nie może bez rodziny.

Z Piotrem żyliśmy 10 lat, mamy rosnącą córeczkę, ma teraz 6 lat. Nie mogę powiedzieć, że życie rodzinne z mężem było łatwe, ale już znałam wszystkie cechy jego charakteru, więc dostosowaliśmy się i żyliśmy jak tysiące innych rodzin.

A teraz nie wiem, co robić, bo dowiedziałam się o zdradzie męża. Najgorsze jest to, że Piotr to zrobił w momencie, kiedy najbardziej potrzebowałam jego wsparcia.

Z czasem nasze relacje wpadły w martwy punkt – jakbyśmy się kochali, ale czy to zmęczenie, czy codzienność nas zjadła. Piotr jako pierwszy zaczął rozmowę o tym, że tak dalej żyć nie może. Dlatego zdecydowaliśmy się trochę żyć osobno, przy czym umówiliśmy się spokojnie, bez zbędnych emocji. Umowa była na dwa-trzy miesiące, po czym zbieraliśmy się całą rodziną nad morze, aby ostatecznie podjąć decyzję. Wyjechał w maju do teściowej, ja zostałam w domu z dzieckiem. I wtedy dowiedziałam się, że spodziewam się kolejnego dziecka.

Poinformowałam o nowinie męża – w odpowiedzi cisza. Ani słowa wsparcia, nic. W lipcu, jak umówiliśmy, pojechaliśmy nad morze. Spędziliśmy razem tydzień, na wakacjach było nam wspaniale. Wróciliśmy do domu – i znowu cisza.

Zdecydowałam puścić sytuację i kontynuować życie. Ale właśnie w tym momencie zmarła moja mama. Piotr przyjechał, aby pomóc, bo byłam w szóstym miesiącu ciąży. Byłam sama, nie miałam już nikogo. Mąż wspierał mnie dokładnie trzy dni, a potem znów zniknął z mojego życia.

A dosłownie kilka tygodni później przypadkowo podsłuchałam rozmowę Piotra. Nazywał ją “kochanie” i obiecywał, że wkrótce przyjedzie i będą zawsze razem.

Przyjęcie tego, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w moim życiu, było trudne. Oczywiście rozumiem, że w tamtym momencie rozeszliśmy się i mógł robić co chciał. Ale teraz? Kiedy zdecydował, że wszystko wróci do normy?

Piotr odszedł od nas, urodziłam wspaniałego synka. Oczywiście sama z dwójką dzieci było trudno, ale jakoś sobie poradziłam.

I oto minął rok i Piotr znów pojawił się w moim życiu. Prosi o powrót do rodziny. Mówi, że to była pomyłka, zrozumiał to dopiero teraz, że ja i dzieci bardzo mu potrzebujemy. Ale jak wybaczyć? Czy to była zdrada? Jak zapomnieć i nie wspominać, czy trzeba to robić? Wydaje mi się, że nie będę mogła z tym żyć.

A nie mam komu opowiedzieć. Najbliższych już nie ma, a przyjaciółkom wstyd, i nie wszystkie zrozumieją i wesprą. Z nim nie da się rozmawiać – zamyka się, tylko powtarza, że to się więcej nie powtórzy. A ja nie wierzę. Oto i nie wierzę, i tyle. Jednym słowem, nie wiem, co robić – wybaczyć czy tak zostawić męża w przeszłości?

Spread the love