W moje 40 urodziny mąż powiedział, że ma inną kobietę i pójdzie do niej. Nie miałam czasu na smutek, bo musiałam szukać pracy, aby zapewnić dzieciom utrzymanie, ponieważ przez ostatnie lata byłam gospodynią domową

Nieporozumienie między mną a mężem pojawiło się właśnie przed jego 40. urodzinami. Mój mąż postanowił znaleźć sobie inną kobietę. Myślałam, że w jego wieku i z czwórką potomstwa już nikomu nie będzie potrzebny. Okazało się, że potrzebny. Być może to również moja wina, przestałam dbać o siebie i poświęcać mu uwagę. Ale co teraz zrobić, czasu nie cofniesz.

Zmiany w nim zauważyłam od razu, zaczął się stroić, często zatrzymywał się po pracy, ciągle wymyślał jakieś wymówki, by nie wracać na czas na kolację. Pewnego razu zapytałam go, gdy zaczęłam podejrzewać coś niedobrego. A on po prostu przyznał się do wszystkiego, że spotkał swoją dawną miłość. I zaczęli wspominać przeszłość, a potem postanowili odnowić dawne uczucia.

Trudno opisać, co wtedy czułam. Szczerze kochałam mojego męża, nawet nie podejrzewałam, jak bardzo. Długo go przekonywałam, by się opamiętał, ale był nastawiony na rozwód. Cóż jeszcze mogłam zrobić, musiałam pozwolić mu odejść.

Wtedy zaczęłam myśleć o dzieciach i o tym, że siedziałam bez pracy. Ale dzieci już nie były niemowlętami, potrafiły przygotować sobie jedzenie, a ja poszłam do pracy, by nie brakowało im niczego.

Czas mijał szybko. Na szczęście już następnego dnia zaproponowano mi pracę sprzedawcy w sklepie niedaleko naszego domu. Od razu się zgodziłam, oferowano niezłą pensję, a ja byłam cały czas blisko domu, gdzie dzieci często zostawały same, wiedziałam, że będę blisko nich i będę spokojna. Mąż już wtedy się wyprowadził, a ja powoli przyzwyczajałam się do samotności. W nocy szlochałam w poduszkę, a w ciągu dnia śmiałam się przed dziećmi.

Do naszego rozwodu z mężem został tylko tydzień. Przez ten czas mąż ani razu nie odwiedził nas z dziećmi, a tu nagle dzwoni. Prosi o spotkanie, ale nie w domu. Umówiliśmy się na spotkanie w parku niedaleko naszego domu.

Patrzę, a on przyszedł na spotkanie z walizką i smutnymi oczami. Mówi, że tęskni za dziećmi, nie chce ich zostawić bez ojca. Nie wytrzymał, chce do nas wrócić. Razem płakaliśmy na ławce. Oczywiście, wybaczyłam mojemu mężowi. Nie mogę powiedzieć, że będę mogła to wszystko zapomnieć, ale pewne wnioski z tej historii wyciągnęłam dla siebie. A wniosek o rozwód zabraliśmy tego samego dnia.

Choć, szczerze mówiąc, nawet nie wiem, jak teraz będziemy żyć, ile czasu mi to zajmie.

Spread the love