Po tym, jak mąż odszedł, od razu zaczęłam przygotowywać dokumenty do rozwodu. Ale do tego nie doszło, mąż przemyślał sprawę i podjął rozsądną decyzję, wracając do mnie. Jednak historia ta nie obeszła się bez konsekwencji dla mojego męża. Ta kobieta urodziła od niego dziecko, a teraz ich dziecko ma już rok. Teraz ona ciągle nas niepokoi, bo chce, aby mój mąż wspierał ich wspólne dziecko i ją.

Wiedziałam, że małżeństwo nie zawsze jest proste, ale na takie wydarzenia w swoim życiu w żadnym wypadku się nie spodziewałam. Jestem mężatką od dwunastu lat, a razem z mężem jesteśmy już piętnaście lat. Mamy dziesięcioletnią córkę.

Do niedawna żyliśmy dobrze, pracowaliśmy w tej samej firmie. Mój mąż to szanowana osoba na kierowniczym stanowisku. Poznaliśmy się na uniwersytecie jeszcze jako studenci i od tego czasu jesteśmy razem. Zaczynaliśmy razem, jak wiele innych małżeństw, praktycznie od zera.

Mój mąż zaczął swoją karierę zawodową od najniższych stanowisk i doszedł do przyzwoitej pozycji. Życie w końcu się ułożyło. Ostatnio dużo podróżowaliśmy, planowaliśmy przyszłość. I pewnego pięknego dnia w naszej pracy pojawiła się kobieta. Była starsza od mojego męża o cztery lata. Nie miała dzieci, żyła z żonatym mężczyzną, który ma rodzinę daleko od naszego miasta. Przez wiele lat pracował w tym mieście, jest od niej starszy o dwadzieścia lat.

Naturalnie, komunikowała się z moim mężem w pracy, jak i z innymi kolegami. Nie zauważyłam niczego podejrzanego. A w pracy zachowywałam się spokojnie, nie nawiązywałam przyjaźni, z nikim nie rozmawiałam na osobiste tematy, tym bardziej nigdy nie dyskutowałam o swoim życiu osobistym.

W ciągu miesiąca, jak mój mąż odszedł od rodziny, nasze relacje stały się jakieś dziwne, napięte. I pewnego pięknego dnia zebrał rzeczy i wyszedł z domu.

Byłam w rozpaczy. Jak to możliwe? Dlaczego? Nawet nie domyślałam się, do kogo poszedł. Tak bardzo chciałam spojrzeć jej w oczy, dowiedzieć się, kim ona jest. Zrozumieć, co w niej takiego, że mąż dla niej zostawił swoją rodzinę. On – porządny człowiek, z szanowanej i dobrej rodziny. Byłam absolutnie pewna, że nigdy nie opuści rodziny.

W pracy wszyscy domyślali się, ale ja, jak ślepe kocię, nic nie widziałam i nie słyszałam. Wracałam do domu po pracy, zamykałam za sobą drzwi i z nikim nie rozmawiałam. Miałam taki stan, że nie chciałam nikogo widzieć ani słyszeć.

Po trzech tygodniach mąż wrócił do domu. Przyjęłam go, byłam bardzo szczęśliwa, po prostu „w niebie”. Wszystko wybaczyłam, byleby mój ukochany mąż był zawsze obok. To była dla mnie lekcja na całe życie. Po tym stopniowo zaczęłam dowiadywać się bardzo ciekawych faktów od męża i kolegów. To było półtora roku temu, ale wciąż nie mogę się z tego otrząsnąć. Ta kobieta już w młodości zauważyła dorosłego mężczyznę (wtedy miał 45 lat), wiedziała, że ma rodzinę w innym mieście. A sam pracował tutaj. Solidna pozycja. Żyła z nim dziesięć lat. Mężczyzna nie porzucił rodziny. Tak jak rozumiem, żył z nią dla własnej wygody. Pewnie nie chciał prowadzić kawalerskiego życia, będąc na zarobkach.

Gdy przyszła do nas do pracy, zauważyła mojego męża. Jest od niego starsza o cztery lata. Potajemnie, przez cały rok, miała go na oku, ale wciąż żyła z tym mężczyzną.

Ale nadszedł czas i mężczyzna przeszedł na zasłużony odpoczynek (emeryturę). Podziękował jej za wszystkie lata spędzone z nim, kupił jej mieszkanie i pojechał do swojej rodziny. A wtedy zaczęła go przekonywać, że nie jestem godna być jego żoną, a z nią będzie żył jak w bajce. Ogólnie, przekonała go, że jest mądra i piękna, a ja nie. Długo go przekonywała i w końcu się udało.

Po tym, jak mąż odszedł, od razu zaczęłam przygotowywać dokumenty do rozwodu i podział majątku. Ale, chwała Bogu, do tego nie doszło, mąż przemyślał i podjął rozsądną decyzję, wracając do mnie.

Ale historia ta nie obeszła się bez konsekwencji dla mojego męża. Ta kobieta urodziła od niego dziecko i teraz ich dziecko ma już rok. I teraz ona ciągle nas niepokoi, ponieważ mój mąż musi wspierać dziecko i ją. Ta kobieta ma teraz 37 lat. Nie rozumiem, jak ludzie w takim wieku mogą takie rzeczy robić? W końcu co ona zyskała? Przecież nie o to marzyła. Smutne, że na świecie są jeszcze takie kobiety.

Spread the love