„No to co, za 2 lata się rozwiedziemy” – ogłosił mąż na rodzinnej uroczystości!

Od wielu lat jestem w zupełnie zwyczajnym małżeństwie – pokochaliśmy się, wzięliśmy ślub, mamy dwóch wspaniałych synów – teraz już prawie obaj dobrze sobie radzą w życiu. Ogólnie spędziliśmy ramię w ramię prawie ćwierć wieku – oczywiście były problemy, kilka razy nawet kłóciliśmy się i krzyczeliśmy o rozwodzie, ale w życiu rodzinnym różne rzeczy się zdarzają. Po tylu latach, w takim wieku, już nawet nie wyobrażam sobie innego życia.

Ogólnie wszystko jest spokojnie – kłótnie w naszym domu są rzadkością. Tak samo rozmowy, jeśli być szczerym, też – mąż zawsze wyróżniał się skrajną milczkowatością. Jednak wszystkie problemy rozwiązywaliśmy wspólnie, więc nie mogę powiedzieć, że nie czułam od niego wsparcia. I na rodzinnej uroczystości, u młodszego chłopca był urodziny, powiedział mi niespodziewaną frazę, od której byłam po prostu w szoku – zostały nam tylko 2 lata do rozwodu!

I to nie był żart – mówił poważnie. Nasz starszy syn pół roku temu przeprowadził się do większego miasta obok, młodszy pojedzie do niego, jak tylko skończy swoją edukację. I jak to się stanie, my – rozwiedziemy się.

Przez ten czas mam zaoszczędzić pieniądze i moralnie przygotować się do rozstania, to pozwoli pomyślnie przejść przez proces rozwodowy. Tak o mnie zadbał! Czyli według jego wyobrażeń, przez całe 2 lata mam udawać, że nic się nie dzieje, a potem po prostu się rozstać?

Przyjaciółki, choć stanęły po mojej stronie, nie dały żadnych sensownych rad. Nie wiem, jak dalej być, do tego wcale się nie przygotowałam.

Spread the love