Nie warto poświęcać wszystkiego dla dzieci
Wyszła za mąż zaraz po szkole. Jeden po drugim urodziła dwoje dzieci, dlatego nie miała wolnego czasu na edukację, pracę, własne potrzeby. Cały czas upływał na troskach rodzinnych. I wydawało się, że ona była szczęśliwa, mąż zadowolony, a rodzina zadbana. Ciągle martwiła się o dzieci i dbała o nie, a synowie dorastali w pełni zabezpieczeni i szczęśliwi.
Ale czas płynął, chłopcy dorosli. Jeden wyjechał na studia za granicę, drugi zdecydował się mieszkać osobno ze swoją dziewczyną. I wtedy jej życie rozsypało się w proch, została sama, a synowie mieli wyrzuty sumienia z powodu jej sytuacji.
Inna sytuacja. Urodziła dziecko od człowieka, który nie chciał związać z nimi swojego życia. Musiała sama wychowywać dziecko i starała się zrobić wszystko, by dziecko niczego nie potrzebowało, odkładając na bok swoje marzenia i pragnienia.
Udało się, on stał się sukcesem, ale ciągle czuł dług wobec matki, która poświęciła dla niego swoje życie. Świętował 50. urodziny, ale nie założył własnej rodziny i do tej pory mieszka z matką, chcąc spłacić jej dług. Ale to niemożliwe.
I jeszcze historia. Jest niezamężna, choć ma już 40 lat, nie ma dzieci, z karierą też nie wyszło. Dlatego, by było coś jasnego w życiu, postanowiła urodzić dziecko dla siebie, aby właśnie w dziecku spełniły się jej niespełnione marzenia. W młodym wieku zapisała chłopca do szkoły muzycznej, bo sama kiedyś chciała grać na pianinie, ale jej matka odmówiła. I wszystko byłoby nieźle, tylko dziecko znienawidziło pianino, ale bało się powiedzieć matce, która “poświęca dla ciebie wszystko”. I dziecko wyrosło na biernego i nieambitnego. Za to gra całkiem nieźle.
Takich historii jest miliony. A to dlatego, że rodzice poświęcają siebie dla dzieci, ale to absolutnie nieprawidłowe.
W Indiach mówi się, że dziecko to tylko gość w domu rodziców. To powinien pamiętać każdy, kto chce mieć dzieci. Nie są one waszą własnością, są osobowościami, którym trzeba dać szczęśliwe dzieciństwo, postawić na nogi – i wypuścić w życie… Tylko „postawić na nogi” to dać, co możliwe, a nie poświęcać wszystko. Dzieciom tego nie trzeba, potrzebują miłości i zrozumienia, a nie hodowanego poczucia długu.
Po co w ogóle mamy dzieci? By realizowały nasze marzenia? By było komu podać szklankę wody na starość? Moim zdaniem, to dość egoistyczne. Najważniejsze – dać światu nowe życie, doświadczyć radości bycia rodzicami.
Według słów Papieża Franciszka, rodzice powinni chronić dzieci, a nie być ich właścicielami.
Nie zapominajcie, że gdy zostaliście rodzicami, nie przestaliście być osobami. Wasze życie i marzenia są równie ważne, jak dziecka. Przypomnijcie sobie, o czym marzyliście, będąc mali, spróbujcie to zrealizować. Kochajcie siebie i swojego partnera, bo dzieci wyrosną i odejdą, a wy
zostaniecie we dwoje. Dzieci nie powinny czuć winy wobec was za to, że chcą niezależnego życia, one też chcą być szczęśliwe.
Nikt nie zabrania wam kochać swoich dzieci i dbać o nie. Po prostu nie zapominajcie, że przyjdzie czas, by je puścić. I zastanówcie się, kim zostaniecie w pamięci dzieci – ciemnym plamą czy jasną miłością?
