Moi rodzice są małżeństwem od 35 lat. Żyli tak dobrze, że wszyscy krewni i przyjaciele im zazdrościli. Teraz my z bratem jesteśmy już dorośli, mamy własne rodziny. Niedawno zobaczyłam mojego tatę z najlepszą przyjaciółką mamy. Wchodzili do kawiarni. Poszłam za nimi i zapytałam, co tu robią
Mam teraz 28 lat i jestem zamężna od trzech lat. Już mieszkam osobno od swoich rodziców. Jestem młodsza w rodzinie, mam jeszcze starszego brata. I on też ma już swoją rodzinę i dziecko. I też mieszka osobno, w innym rejonie. Moi rodzice są małżeństwem już 35 lat, i zawsze uważałam, że są idealną parą.
Chciałam mieć taką samą rodzinę, aby nasze relacje z mężem były takie jak u moich rodziców. Praktycznie nigdy się nie kłócili, mieli pełne wzajemne zrozumienie we wszystkim. Rodzice zawsze mogli się między sobą dogadać, i byli dla nas najlepszymi rodzicami.
W naszym domu panowała zawsze wesoła i dobra atmosfera. Rodzice zawsze znajdowali dla nas czas, pieniądze i dobre, łagodne słowa. Nigdy nie byliśmy w niczym ograniczeni, rodzice dobrze o nas dbali.
Często jeździliśmy wszyscy razem na różne wycieczki lub do teatru. Mogę z pewnością powiedzieć, że byliśmy szczęśliwą rodziną. To widzieli wszyscy, którzy nas znali. Rodzice bardzo się kochali i nauczyli tego nas z bratem. Ale pewnego dnia, przypadkowo zobaczyłam w centrum miasta tatę z przyjaciółką mamy. Wchodzili razem do kawiarni. I ich zachowanie wydało mi się bardzo dziwne: przyjaciółka kokieteryjnie się śmiała, a tata przy wejściu do kawiarni bardzo galantnie się z nią zachowywał.
Postanowiłam poczekać chwilę i wejść za nimi. Gdy weszłam, już siedzieli przy stoliku i o czymś rozmawiali. I znowu przyjaciółka mamy uśmiechała się dwuznacznie i łagodnie patrzyła na tatę.
Gdy podszłam do nich, było widać, że są zaskoczeni i zmieszani. Wyraźnie nie spodziewali się mnie zobaczyć. Od razu zapytali, co tu robię o tej porze. Na co ja, w odpowiedzi, zadałam to samo pytanie. Nerwowo się uśmiechnęli i powiedzieli, że wszystko źle zrozumiałam, i że nie jest tak, jak myślę.
Skąd wiedzą, co pomyślałam? Sami więc o tym pomyśleli? Nie miałam czasu na jakiekolwiek rozmowy z nimi, pożegnałam się i poszłam. Ale myśl o tym, co zobaczyłam, nie opuszczała mnie do samego wieczora. Wydawało mi się, że między nimi jest już od dawna romans. Od tej myśli stało mi się bardzo smutno.
To mnie tak rozczarowało, wcześniej uważałam, że mam idealnych rodziców. A okazuje się, że wcale nie jest tak. Teraz dręczą mnie wątpliwości, czy opowiadać mamie o tym incydencie, czy nie.
Z jednej strony, chciałam od razu do niej zadzwonić i opowiedzieć o tym, co zobaczyłam. Ale potem, trochę ochłonąwszy, postanowiłam, że tego nie zrobię. Wyobraziłam sobie, jak mama będzie smutna, i jakie mogą być w ogóle konsekwencje.
Nawet jeśli tata postanowił mieć romans, może potem się opamięta, zrozumie, że robi błąd i się uspokoi. A jeśli opowiem, już nic nie da się naprawić.
Minęło już kilka dni, a ja wciąż nie mogę się uspokoić. Może warto byłoby porozmawiać z tatą? Choć ten temat jest dla mnie tak nieprzyjemny. Może tata sam zdecyduje mi opowiedzieć, co to było? I mężowi nic nie mówię, nieprzyjemnie jakoś przyznać, że podejrzewam swojego ojca o zdradę. A może mi się rzeczywiście wydawało? Może przypadkowo się spotkali i postanowili wypić kawę. No, co ja mam robić? Jestem w takiej sytuacji po raz pierwszy.
