Mam teraz 37 lat, mój mąż jest ode mnie starszy o 3 lata. Wszyscy krewni pytają, dlaczego żyjemy razem już 8 lat, a jeszcze się nie pobraliśmy. Milczę, nawet nie wiem, co im powiedzieć. Ostatnio przyjaciółka powiedziała mi, że mój mąż chodzi do sąsiadki. Oczywiście nie uwierzyłam, ale kiedyś spotkałam ją i ona zaczęła rozmowę. Powiedziała, że od dawna spotyka się z moim mężem, a ja jestem już stara, nie mamy dzieci, powiedziała, żebym puściła swojego męża i nie przeszkadzała. Nie powiedziałam ani słowa, smutna wróciłam do domu. Ale wiedziałam, że tak tego nie zostawię

Mam teraz 37 lat i żyję w związku partnerskim już osiem lat. Tak wyszło, że mój mąż jest ode mnie starszy o trzy lata. Od kilku lat moi krewni i rodzice pytają mnie, dlaczego się nie pobieramy. A ja nawet nie wiem, co odpowiedzieć. Początkowo chcieliśmy zorganizować piękne i wesołe wesele, ale nie mieliśmy na to wcale pieniędzy. Dlatego zaczęliśmy żyć razem, a małżeństwo odłożyliśmy. Z czasem zrozumieliśmy, że wesele to zbędny wydatek, lepiej gdzieś wyjechać. A pobierać się zawsze zdążymy.

Dla siebie postanowiłam, że jak będę w ciąży, wtedy się pobierzemy, aby wszyscy mieli jedno nazwisko. Ale z dzieckiem nam się nie udało przez ten czas, niestety.

Z ośmiu wspólnie przeżytych lat, pięć lat jeździłam do różnych specjalistów, i nikt konkretnie nic nie mógł powiedzieć. Nie mam żadnych odchyleń od normy, ale dziecka też nie ma. O tym, ile pieniędzy zostało wyrzuconych na wszystkie badania, nawet nie chcę teraz mówić, szkoda wspominać to wszystko. Teraz zaadoptowałam psa i o niego dbam. Mąż jakoś szczególnie się tym nie przejmował. Zawsze mnie we wszystkim wspierał i mówił, że skoro tak się kochamy, to bez dzieci też możemy żyć. I ani razu mnie niczym nie zarzucił.

Nigdy nie myślałam, że to mnie spotka. Ale ostatnio zrozumiałam, że mój mąż mnie zdradza. Rok temu w naszym bloku zamieszkała młoda i piękna sąsiadka, ma około 27 lat. Mieszka na piętrze poniżej nas. Początkowo niczego się nie domyślałam, ale moja znajoma mi wszystko opowiedziała, że już nie raz widziała, jak mój mąż wchodzi do mieszkania tej młodej dziewczyny. Zapytałam męża o nią, ale powiedział, że prosiła go o naprawę czegoś.

Oczywiście nie uwierzyłam, a z czasem sama się przekonałam, że mąż regularnie do niej chodzi. W tamtym czasie nawet nie wiedziałam, co robić. Nie mogę go wyrzucić, z kim wtedy zostanę? Nie mam dzieci, więc zestarzeję się w samotności, nikomu niepotrzebna. A ostatnio sama spotkałam tę młodą kobietę i ona zaczęła ze mną rozmowę. Ta dziewczyna powiedziała, że już od ponad pół roku spotyka się z moim mężem. Twierdziła, że nie odpuści go i u nich wszystko jest dość poważne.

Mówiła dużo, a ja słuchałam i milczałam. Sąsiadka powiedziała, że jestem już stara, i on na pewno zostanie z nią. Obiecała, że urodzi mu dziecko. I poprosiła, bym nie przeszkadzała ich szczęściu. Tak po prostu poszłam do domu, ledwo powstrzymując łzy, ogarnęła mnie tylko smutek.

Tak mu wierzyłam, a tu taki podstępny plan. Ale pomyślałam i zrozumiałam, że młoda sąsiadka naprawdę ma rację. No cóż mogę mu teraz dać? On ma szansę na pełną rodzinę, z dziećmi, z młodą i piękną żoną.

Z mojej strony byłoby egoistycznie trzymać go przy sobie tylko dlatego, że nikomu nie jestem potrzebna. Może przy niej naprawdę będzie szczęśliwy. Minęło już kilka dni od naszej rozmowy, a ja nadal nie mogę zdecydować się porozmawiać z mężem. Wciąż czekam, aż sam spakuje rzeczy i odejdzie.

Nawet nie będę go namawiać, żeby został, już wszystko dla siebie postanowiłam. Tylko przed sąsiadami będzie wstyd. Rozumiem, że tego nie uniknę, ale w głębi duszy mam nadzieję na jakieś cud.

Nie wiem, jak mam się teraz zachować.

Spread the love