13 osób opowiedziało o zwykłych rzeczach, które w dzieciństwie wydawały się luksusem dla bogatych

Dzieci rzadko zdają sobie sprawę, co to bieda czy bogactwo, po prostu cieszą się tym, co mają w swoim życiu. Dziś przygotowaliśmy zestawienie wyznań użytkowników, dla których zwykłe rzeczy wydawały się kiedyś prawdziwym luksusem.

Dla mnie prawdziwym zaskoczeniem było pełne jedzenie w lodówce, którą zobaczyłem u znajomych. U nas w domu zwykle było tylko kilka ogórków i masło. W dorosłym życiu obiecałem sobie, że moje dzieci nigdy nie będą miały takiego doświadczenia – i dotrzymałem słowa. Choć moi rodzice nie byli biedni, to nigdy nie mieliśmy normalnej kremówki do golenia ani porządnych maszynek do golenia. Zawsze kupowaliśmy jednorazowe, najtańsze. Być może wtedy nie wydawali pieniędzy na takie rzeczy.

Wcześniej rodzice nie pozwalali nam kupować popcornu w kinie. Jedzenie zabieraliśmy ze sobą z domu i cicho przemycaliśmy do kina.

Moich rodziców nigdy nie było na urlopie, zwłaszcza ojca. Pracował nawet w weekendy. Teraz rozumiem, że praktycznie nie poświęcał nam czasu, bo po prostu nie mieliśmy na jedzenie. Skrajna bieda jest straszna.

Rodzice pozwolili nam iść do McDonald’s tylko raz w roku. Wtedy byłam pewna, że to luksus, na który mogą sobie pozwolić tylko bogaci ludzie. Kiedy widziałam u kogoś żółto-czerwone pudełka, od razu uważałam ich za uprzywilejowanych. Teraz rozumiem, że jedzenie tam nie było aż tak drogie. Po prostu moi rodzice nie wydawali dużo na jedzenie. Nawet mięso jadłam z chrząstkami przez całe dzieciństwo.

Dla mnie cudem było czyste mieszkanie. Szczerze mówiąc, moi rodzice praktycznie nie wyrzucali niczego. Wtedy miałam wrażenie, że pozbycie się bałaganu mogą sobie pozwolić tylko bogaci.

Kiedy miałem 6 lub 7 lat, zmieniło się moje pojęcie o bogactwie. Wtedy byliśmy biedni, ale chodziłem do prywatnej szkoły, którą płaciła babcia. Oczywiście, wyróżniałem się wśród dzieci z bogatych rodzin, wcześniej nawet nie zdając sobie sprawy, że jestem w trudnej sytuacji. Wtedy wszystkie dziewczynki bawiły się lalkami, więc mama kupiła mi jedną, ale sukienki dla niej szyła sama, zamiast kupować. Jednej bogatej dziewczynce podarowałam na urodziny kilka sukienek dla lalki, które zrobiła moja mama. Mama solenizantki próbowała oddać prezent, mówiąc, że jest “zbyt luksusowy”! Wtedy zrozumiałem, że dla tych ludzi czas był znacznie cenniejszy niż pieniądze.

W dzieciństwie rodzice nigdy nie robili spontanicznych zakupów. Czasami bardzo chciałem jakiegoś ciastka lub cukierka, ale oni byli nieugięci – kupowali tylko to, co było na liście.

Mam w pamięci jedno z dzieciństwa. Wtedy bawiłem się na podwórku, przyszedł znajomy rodziców. Mieli ładne ubrania, nowy samochód i ciągle opowiadali o tym, jak często podróżują. Zapytałem mamę, skąd ich znają, a ona odpowiedziała, że zarabiają tyle samo co my. To mnie zaskoczyło, dlatego więc nie mamy tak wielu drogich rzeczy? Później zrozumiałem, że stali się bankrutami.

Bardzo zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem, że ludzie potrafią gotować coś w domu. Moja rodzina była bardzo biedna, więc jedliśmy w punktach, które rozdawały jedzenie potrzebującym. Pewnego razu przyjaciółka zaprosiła mnie do siebie na noc. Rankiem jej mama zapytała, czy nie chciałbym naleśników. Bardzo się zdziwiłem, bo w ich domu były wszystkie składniki do dania. Zaczęłem odmawiać, mówiąc, że to za drogo, że nie chcę ich obciążać. Ale kobieta wyjaśniła mi, że to nie jest drogie. Wtedy bardzo smutno mi się zrobiło, że jesteśmy tak biedni.

W dzieciństwie nie miałem pojęcia o sedesie, na którym można spuszczać wodę. Głównie mieliśmy kompostowniki. Latem było w miarę dobrze, ale zimą wizyta w toalecie zamieniała się w prawdziwe wyzwanie.

Marzyłem o butach, które pasowałyby mi pod względem rozmiaru. Każde obuwie dostawałem od bogatszych krewnych, które albo były za duże, albo za małe. Tak bardzo chciałem mieć swoją parę butów sportowych, które nikt wcześniej nie nosił i które byłyby wygodne.

A o czym marzyłeś w dzieciństwie?

Spread the love