“Staruszko! Czas iść z kotem! Pociąg odjechał!” – krzyknął do mnie na naszej randce

Nie mogę się ogarnąć po strasznym spotkaniu. To było nasze piąte spotkanie. Chodziliśmy do kina, do pizzerii, na rejs statkiem, jeździliśmy konno po lesie i spędziliśmy wieczór w przytulnej restauracji.

W trakcie kolacji wyszło wszystko, co mój adorator starał się ukryć. Tego wieczoru przyjęłam jego zaproszenie do znajomych w mediach społecznościowych, i do późna rozmawialiśmy w czacie. Nie byłem mężatką, ani nie miałam dzieci. Ale miałam własny samochód i mieszkanie, które rodzice pomogli mi zakupić. Jestem atrakcyjna, szczupła i dobra gospodynią. W ciągu całego mojego życia miałam tylko jedne niezbyt udane związki jeszcze w czasie studiów. Byłam pewna, że stanę się doskonałą narzeczoną. Na kolację w restauracji Andrzej przyszedł bez bukietu. Po raz pierwszy. Wcześniej za każdym razem przynosił mi kwiaty. Usiadł naprzeciwko mnie i zaczął mnie uważnie przyglądać.

– Co się stało? – zapytałam.

– Coś się stało. Dlaczego nie powiedziałaś, że masz trzydzieści lat? – oburzył się.

– Mam dwadzieścia osiem lat. Więc jeszcze dwa lata do trzydziestki!

– To nie jest rola! Jesteś już za stara. Myślałem, że masz co najwyżej dwadzieścia dwa lata! Musimy się rozstać. Chcę dziewczynę młodszą, żeby dzieci były zdrowe. A ty już nie pasujesz.

Byłam w szoku! Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Andrzej patrzył na mnie jak na starą, niepotrzebną rzecz. Koszmar! Jak to, jestem za stara? A to mówi mi mężczyzna, który ma czterdzieści lat, mieszka w wynajmowanym mieszkaniu i pracuje jako sprzedawca-doradca! Gdy dochodziłam do siebie ze szoku, obrócił się i wyszedł. Niesamowita sytuacja. Przecież mówiłam, że za dwa lata będę miała trzydziestkę. Wtedy zrobił mi śmiech, widocznie uznał, że żartuję. Dziwny młody człowiek. Nie zainteresowało go, jak w wieku dwudziestu dwóch lat mogłam sobie pozwolić na zakup mieszkania i samochodu. Była to dla mnie dość atrakcyjna oferta. Moje przemyślenia przerwał telefon od sąsiadki.

– Jakiś wariat na twoim profilu w sieci pisze różne obrzydliwości o tobie!

Weszłam w aplikację i zobaczyłam mnóstwo powiadomień o wiadomościach i komentarzach: “Staruszko!”, “Czas iść z kotem!”, “Pociąg odjechał!” Skomentował on tylko zdjęcie z ostatniej imprezy. Usunęłam go ze znajomych i zablokowałam. Czyżby miał taki zapał, że przyszedł na spotkanie, żeby osobiście mi powiedzieć i naigrawać się z mojego wieku.

Co chciał osiągnąć? Potrzebuje młodej, zamożnej piękności? Wcześniej był zadowolony ze wszystkiego. Wieczorem przybiegła sąsiadka, żeby dać mi wsparcie moralne. Uznała Andrzeja za niespełna rozumu i powiedziała, że nie warto obrażać się na nienormalnych. Ale jego słowa do dziś nie wychodzą mi z głowy.

Spread the love