Przez prawie 10 lat w ogóle nie wracałam do domu, nawet na wesela moich dzieci. Pod wpływem ojca bardzo się na mnie obraziły, uważając, że je porzuciłam, ponieważ nie pomagałam nikomu pieniędzmi. Jedną z rzeczy, których nauczyłem się w Wielkiej Brytanii, jest to, że nikt ci nie pomoże, jeśli sama sobie nie pomożesz
Moje życie nie jest łatwe. Aby zmienić coś w swoim życiu i pomóc swoim dzieciom, wyjechałam do pracy do Wielkiej Brytanii.
Myślałam, że kiedy zarobię pieniądze, coś się zmieni. Ale moje dzieci nie potrafiły niczego docenić, i jest mi z tego powodu bardzo przykro.
Wychowałam się jako sierota, moi rodzice zmarli, gdy jeszcze chodziłam do szkoły. Wtedy ciotka zabrała mnie do siebie, do innej wioski. To było lepsze niż dorastanie w sierocińcu, ale i tak nie czułam się tam szczęśliwa.
Ciotka miała czwórkę własnych dzieci, więc nie miała ani energii, ani pieniędzy, by się mną zajmować.
Często marzyłam o tym, by w końcu mieć własny dom. Ale tak się nie stało, nawet gdy wyszłam za mąż.
Jak tylko skończyłam szkołę, sąsiadka przyszła do domu mojej ciotki i zaczęła mówić, że byłoby miło, gdyby jej syn mógł mnie poderwać.
Powiedziała, że jej syn jest poważnym człowiekiem, dobrym właścicielam, a ja będę mieszkać obok ciotki i będę mogła ją odwiedzać w każdej chwili.
Adam był starszy ode mnie o 13 lat i rzeczywiście był dobrym gospodarzem. Pobraliśmy się, ale ja go nie kochałam i nie mogłam pokochać nawet wtedy, gdy urodziło nam się troje dzieci.
Mieszkaliśmy razem z moją teściową. Nie wtrącała się w nasze życie, ale matka mojego męża nigdy nie powiedziała mi miłego słowa.
Zawsze znajdowała mi pracę, a w wiosce zawsze jest coś do zrobienia od rana do wieczora.
Musiałam słuchać teściowej, bo jak coś było nie po jej myśli, to skarżyła się na mnie swojemu synowi. A mąż już mi mówił, jaka to ze mnie zła gospodyni i dlaczego nie słucham jego matki.
Tak żyliśmy, całą swoją miłość oddawałam dzieciom, a do męża i jego matki po prostu się przyzwyczaiłam.
Kiedy dzieci dorosły i opuściły dom, zdałam sobie sprawę, że muszę odejść, ponieważ nigdy nie będę gospodynią we własnym domu, a lata płynęły jak woda. Postanowiłam wyjechać do Wielkiej Brytanii i powiedziałam teściowej i mężowi, że zarobię pieniądze na nowy dom.
Zarobiłam pieniądze na nowy dom, ale stanowczo zdecydowałam, że ten dom będzie mój, a nie mojej teściowej, więc zaoszczędziłam wszystkie zarobione funty i nie wysłałam niczego do domu.
Moja teściowa jako pierwsza podniosła alarm. Potem podchwycił to mój mąż – albo wracaj, albo się rozwiedziemy.
Wcale mnie to nie przestraszyło, wręcz przeciwnie, byłam nawet szczęśliwa. Miałam wtedy 43 lata, nasze dzieci były już dorosłe, a ja byłam w nowym kraju, gdzie miałam możliwość zarabiania pieniędzy, więc rozwód zdecydowanie nie był najgorszą opcją.
Przez prawie 10 lat w ogóle nie wracałam do domu, nie przychodziłam nawet na wesela moich dzieci. Pod wpływem ojca bardzo się na mnie obraziły, uważając, że je porzuciłam, bo nikomu nie pomagałam finansowo.
W Wielkiej Brytanii nauczyłam się, że nikt nie może ci pomóc, jeśli sam sobie nie pomożesz.
Postanowiłam więc, że najpierw kupię dom dla siebie, aby mieć gdzie mieszkać po powrocie do domu, a potem pomogę moim dzieciom tak bardzo, jak to możliwe.
Zrobiłea wszystko zgodnie z planem – wróciłam do domu, kupiłam dom, a następnie wróciłam do Wielkiej Brytanii, aby trochę pomóc moim dzieciom.
Podzieliłam wszystkie zarobione pieniądze na trzy części i wysłałam każdemu po równo, ale to nie poprawiło naszych relacji, a dzieci mi nie wybaczyły.
Nadal są po stronie ojca, wierząc, że zachowałam się bardzo samolubnie.
