Piotr wrócił do domu po 30 latach, przywożąc ze sobą porządną sumę pieniędzy, ponad 100 000 dolarów. Byłam pewna, że Jarosława wykorzysta je mądrze i zaoszczędzi coś na starość, na wszelki wypadek. Przekonałam ją nawet, żeby odłożyła 50 tysięcy w banku. Ale potem coś poszło nie tak

Niedawno zmarła moja bliska przyjaciółka, a ja robię sobie wyrzuty, że być może zrobiłam coś złego w tej historii.

Jarosława i ja dorastaliśmy w tej samej wiosce, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi w dzieciństwie. Potem nasze drogi trochę się rozeszły, bo ja wyjechałam do miasta na studia, a Jarosława wyszła za mąż za miejscowego.

Miała dużo szczęścia z mężem. Zaraz po ślubie Jarosława i Piotr postanowili wybudować dom, bo chcieli mieszkać osobno.

Rzadko przyjeżdżałam do wioski, ponieważ również wyszłam za mąż, a mój mąż i ja mieszkaliśmy w mieście. A kiedy byłam, zawsze spotykałam się z moją przyjaciółką i cieszyłam się, że Jarosława ma się dobrze.

Ona i jej mąż mieli trzech synów, którzy stali się dla Jarosławy sensem życia.

Potem Piotrowi nadarzyła się okazja wyjechać do swoich krewnych w Kanadzie. Jarosława zgodziła się, ponieważ bardzo pragnęła dokończyć budowę domu.

Za kilka lat na podwórzu Jarosławy już stał pałac, co bardzo cieszyło Jarosławę, ponieważ jej marzenie w końcu się spełniło. Jednak nie spieszyła się, aby przywołać męża do domu, ponieważ synowie już dorastali, i trzeba było już myśleć o nich.

Kiedy najstarszy syn Jarosławy ożenił się, ona i jej mąż wybudowali mu dom na sąsiedniej ulicy. To samo zrobili, gdy ożenił się ich średni syn. Jarosława przyjęła młodszego syna i synową, ponieważ dom był zbyt duży dla niej samej.

Piotr wrócił do domu 30 lat później, przywiózł ze sobą porządną sumę pieniędzy, ponad 100 000 dolarów, i byłam pewna, że Jarosława wykorzysta je mądrze i zaoszczędzi coś na starość, na wszelki wypadek. Przekonałam ją nawet, żeby odłożyła 50 tysięcy w banku.

Dzieci kręciły się wokół mamy i taty, dopóki nie wybłagały wszystkich pieniędzy – potrzebowały nowego ogrodzenia lub nowego samochodu. Jarosława nie mogła odmówić swoim synom, była z nich bardzo dumna, że wyrośli na tak dobrych właścicieli jak jej mąż.

Nagle Jarosława zachorowała i potrzebowała dużo pieniędzy na leczenie. Przypomniałam sobie, że miała pieniądze w banku, ale okazało się, że na prośbę synów Jarosława już dawno je wypłaciła i teraz nie miała absolutnie nic. Wszystkie pieniądze, które jej mąż zarobił przez tyle lat, zostały zainwestowane w domy, samochody, ogrodzenia i meble.

Jej synowie po prostu rozłożyli ręce, mówiąc, że nie ma pieniędzy, a tymczasem Jarosława umierała na naszych oczach. Dwa miesiące później już jej nie było.

Często zadaję sobie pytanie, czy warto tak ciężko pracować i inwestować wszystko w rzeczy materialne. Kiedy w końcu nauczymy się myśleć o sobie?

Spread the love