Obronienie gniazda wron przyniosło wdzięczność w postaci uratowania mojego syna
Pewnego dnia zauważyłam, że mój mąż, Jan, zajmował się czymś niewyjaśnionym. Wziął grabie i wymachiwał nimi w pobliżu drzewa. Miałam wrażenie, że próbuje coś zdobyć.
- Czym się zajmujesz? – zapytałam ciekawie.
- Co znaczy “czym”? Oto wrony zrobiły gniazdo, próbuję je zburzyć – odparł Jan zdecydowanie.
Zaczęłam się bać. Chociaż nie byłam przesądna, to niszczenie gniazd ptaków wydawało się zupełnie niewłaściwe.
- Oddaj te grabie! – krzyknęłam do Jana. – Lepiej zajmij się czymś pożytecznym.
- Dobrze! – burknął. – Tylko potem nie narzekaj, że mamy podwórko pełne wron. Nawet nie myślę o ich przepędzaniu! Wkrótce nie wyjdziesz z domu przez nie!
Ostatecznie Jan odstąpił od niszczenia gniazda. Wrony żyły spokojnie. Mężczyzna nie oburzał się na mnie długo. Jego przewidywania nie sprawdziły się. Rodzina wron nie przeszkadzała nam. Tylko od czasu do czasu prosiły o jedzenie.
Niedawno przestraszył mnie przeszywający krzyk wrony. Pomyślałam, że ptakom coś się stało, może kot dostał się do ich gniazda. Ale wtedy wrona usiadła na naszym parapecie i zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej.
Musiałam wyjść na podwórko. Ptak zauważył mnie i próbował przyciągnąć moją uwagę swoim krzykiem. Odbiła się od mnie myśl, że wrona woła mnie po pomoc.
Zaczęło mnie intrygować. Poszłam za ptakiem, a on latał przede mną, zawsze sprawdzając, czy idę za nim. Dotarliśmy do ogromnego starego drzewa morwy, które rosło na opuszczonym podwórku sąsiada. Ptak usiadł na gałęzi i zakrzyczał.
Wtedy usłyszałam ledwo słyszalny głos mojego pięcioletniego syna, Mateusza:
- Pomocy!
- Mateusz? Jak tam trafiłeś? – zawołałam, zauważając, że mój syn wisiał na najwyższej gałęzi morwy. – Szybko zstępuj!
- Boję się! Nie dam rady! Już długo tu siedzę i krzyczę, ale nikt nie przychodził. A wrona lata cały czas wokół mnie i krzyczy, jakby celowo próbowała mnie przestraszyć!
- Ona cię nie przestrasza, ona woła cię na pomoc! To ona przyprowadziła mnie tutaj! – powiedziałam mu.
Pobiegłam po Jana. Wspiął się na drzewo i pomógł Mateuszowi zejść. Teraz my, rodzina Jan, szanujemy wrony i inne ptaki. Wiemy, że są mądre i uważne istoty.
