Moja swatka zaprosiła mnie na swoje urodziny, ale nie idę. Bo to przez nią w naszej rodzinie zaczęły się kłopoty. Moja córka i ja dawno temu zawarłyśmy umowę, ale jej teściowa namówiła ją do tego
Moja swatka zaprosiła mnie na swoje przyjęcie urodzinowe, ale nie pójdę. Spowodowała tyle kłopotów w naszej rodzinie, że słowa nie są w stanie tego wyrazić.
Dawno temu zawarliśmy umowę z córką, ale teściowa namówiła ją do zmiany zdania, i teraz moje dziecko jest nieposłuszne.
Mam 57 lat i dwoje dorosłych dzieci: syna i córkę.
Ostatnio moja córka bardzo mnie zdenerwowała, i z pewnością nie spodziewałam się tego po niej.
Tak się złożyło, że moja córka jest właścicielką dwóch mieszkań, które odziedziczyła po ojcu i babci ze strony ojca.
Dawno temu ustaliliśmy, że Marta przekaże jedno z odziedziczonych mieszkań swojemu bratu, mojemu najmłodszemu synowi. Ale teraz moja córka zmieniła zdanie, a to jej swatka, matka mojego zięcia, przekonała ją do tego.
W końcu jesteśmy rodziną, musimy się dzielić, tak myślę! Oni są rodziną – brat i siostra. Mają przed sobą długie życie.
Dziś ona pomoże Adamowi, a jutro on pomoże jej. Uzgodniliśmy to już dawno temu, ona zgodziła się wcześniej! Ale jej teściowa interweniowała, i teraz wszystko poszło nie tak.
Powiedziała, że tak się nie robi, że Marta powinna myśleć o sobie i swoim dziecku, a nie o bracie.
Faktem jest, że mam dzieci tylko po mojej stronie rodziny. Kiedy moja córka miała 3 lata, odeszłam od męża, a rok później wyszłam ponownie za mąż.
W drugim małżeństwie urodziłam syna, ale mój mąż nigdy nie dzielił dzieci na swoje i cudze.
Mój pierwszy mąż nie zachowywał się najlepiej – pił alkohol, przesiadywał do późna z przyjaciółmi i w ogóle się ze mną nie liczył.
Drugi był jego całkowitym przeciwieństwem. Pomagał i dbał o wszystko, oddawał wszystkie pieniądze rodzinie – po prostu przynosił swoją pensję i kładł ją na stole, zostawiając sobie niewielką kwotę na drobne wydatki.
Martę przygarnął jak swoją. Zabierał ją na spacery, uczył jeździć na rowerze, zabierał nad morze.
Córka nie widziała tyle uwagi i pieniędzy od własnego ojca, co od mojego drugiego męża.
Martha uważała go za swojego ojca, a nawet była zaskoczona, gdy miała pięć lub sześć lat, gdy dowiedziała się, że wcześniej miała innego ojca!
Były mąż nie był szczególnie zainteresowany córką. Od czasu do czasu płacił alimenty. Ale kiedy zmarł, jego jednopokojowe mieszkanie odziedziczyła Marta jako jego jedyne dziecko.
Sześć miesięcy później zmarła moja była teściowa, babcia również zapisała swoje jednopokojowe mieszkanie swojej jedynej wnuczce.
W ten sposób moja córka otrzymała dwa mieszkania, z których jedno obiecała dać swojemu bratu.
Wspólnie wyremontowałyśmy mieszkania, wybieliłyśmy sufity, wytapetowałyśmy, wymieniłyśmy niektóre meble i sprzęty.
Jedno z nich wynajęliśmy, a w drugim zaczęła mieszkać Marta.
W wieku 26 lat Marta wyszła za mąż, urodziła dziecko i obecnie ma 32 lata.
Marta nigdy nie przekazała mieszkania bratu – swatka, matka mojego zięcia, interweniowała i przekonała Martę, że jej brat nie ma z tym nic wspólnego i że może sama korzystać z obu mieszkań.
Córka posłuchała jej i powiedziała mi, że nic Adamowi nie da, bo ma własne dzieci.
Jakim prawem swatka miała się wtrącać i cokolwiek mówić na ten temat?
Tymczasem Adam właśnie się żeni. Jego dziewczyna spodziewa się dziecka, mieszkają teraz ze mną, ani on, ani ona nie mają własnego mieszkania.
Ale przede wszystkim jestem zły na swatkę, która wtrąciła się w niewłaściwe miejsce.
To są nasze rodzinne sprawy i musieliśmy je rozwiązać sami!
