Umówiliśmy się z dziewczyną, że będziemy dzielić wszystkie wydatki na pół. Ale po podjęciu tej decyzji zmieniła się nie do poznania

Spotykałem się z Anną od kilku miesięcy. Rozumieliśmy się we wszystkim, spełniała wszystkie moje wewnętrzne kryteria. W pewnym momencie nasz związek stał się poważniejszy, i zgodziliśmy się zamieszkać razem.

Wprowadziła się do mojego mieszkania. Pewnego dnia zaczęliśmy rozmawiać o naszym wspólnym budżecie. Muszę przyznać, że to ja zacząłem tę rozmowę.

Nigdy nie uważałem siebie za skąpego człowieka. Przeciwnie, zawsze obdarowywałem wszystkie dziewczyny, z którymi spotykałem, hojnymi prezentami, opłacałem wspólne podróże. Tak samo po poznaniu Anny, zawsze otaczałem ją kwiatami, biżuterią i restauracjami.

Ale kiedy zamieszkaliśmy razem, zdecydowałem, że okres słodyczy i bukietów oficjalnie się skończył. Zarówno ona, jak i ja pracowaliśmy, a ona zarabiała mniej więcej tyle samo, co ja. W tym samym czasie przeprowadziła się do mojego własnego mieszkania i nie musiała już wynajmować. Zasugerowałem więc, abyśmy teraz dzielili wszystkie główne wydatki 50/50.

– Co to oznacza? Że teraz będziemy sumować wszystkie paragony na kalkulatorze i ustalać, kto komu co jest winien? – zapytała zaskoczona.

– Nie, oczywiście, że nie. Oczywiście nie będziemy obliczać wszystkiego co do grosza. Po prostu z grubsza podzielimy koszty. Na przykład w tym miesiącu ja płacę rachunki za media, a w przyszłym miesiącu ty. Dziś wieczorem idziemy do restauracji na mój koszt, a następnego wieczoru ty zapłacisz za kolację – wyjaśniłem.

Anna, choć dość chłodno, przystała na moją propozycję. Co było do odrzucenia? Moim zdaniem to kompetentne i wyważone podejście dwojga dorosłych ludzi.

Kilka dni później, wieczorem, rozmawialiśmy o tym, co zaplanujemy na następny weekend. Zazwyczaj jechaliśmy na piknik do naszego ulubionego parku, a potem szliśmy do kina. I tak w każdą sobotę. Tego wieczoru jednak Anna nagle stwierdziła, że chce w ten weekend pojechać do kompleksu spa z łaźnią, masażami i basenem.

Dobrze wiedziała, że nie lubię takich rzeczy. Z drugiej strony była bardzo zainteresowana tym wszystkim, więc od czasu do czasu chodziła do tych kompleksów ze swoimi przyjaciółmi. Ale tę sobotę planowaliśmy spędzić razem już od dłuższego czasu.

Nie wydawała się zbytnio mnie przekonywać, ale dała jasno do zrozumienia, że chce tam pojechać. Nie kłóciłem się i postanowiłem się zgodzić.

Minęło jeszcze kilka dni, i pojawiła się nowa, niezrozumiała sytuacja. Jeśli spóźniała się po pracy w interesach lub z powodu spotkania z przyjaciółką, zawsze uprzedzała mnie o tym z wyprzedzeniem. Ale tego dnia nie mogłem się do niej dodzwonić. Nie odpowiadała też na moje wiadomości.

Jednak najwyższy punkt jej dziwnego zachowania miał dopiero nadejść. Od kilku miesięcy planowaliśmy wyjazd w góry. I wtedy przyszedł czas na zakup biletów. Kiedy wróciłem wieczorem z pracy i zasugerowałem, żebyśmy poszukali wycieczki w internecie, powiedziała, że nie chce już jechać w góry.

Byłem tym szczerze zaskoczony. To było do niej bardzo niepodobne. Wiedziałem, jak bardzo uwielbiała wakacje w górach. A to miało być nasz pierwszy wspólny wyjazd. Nie wytrzymałem i zapytałem, co się z nią ostatnio dzieje.

– A czego się spodziewałeś? Że będziemy mieli podział finansów 50/50? Cóż, nie, teraz będę podejmować decyzje tak jak ty. I nie będę robić tylko tego, czego ty chcesz – powiedziała moja dziewczyna.

Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Okazuje się, że robiła rzeczy, których nie lubiła? Tylko dlatego, że za to płaciłem?

Zdecydowanie nie mogłem zakładać, że aż tak przejmowała się finansami. Nawet się z nią o to nie kłóciłem, tylko od razu wyciągnąłem wszystkie potrzebne wnioski. Zerwaliśmy w ciągu zaledwie kilku dni.

Spread the love