Piszę to list, bo nie mam już siły! Chcę się podzielić
Mamy ślub od trzech lat. Jeszcze przed ślubem zdecydowaliśmy, że chcemy mieć dwoje dzieci i żyć szczęśliwie i zgodnie. Niestety nasze marzenia nigdy się nie spełniły. U mojej żony wykryto straszną i nieuleczalną chorobę. Leczenie jedynie spowalnia jej przebieg, ale nie jest w stanie go zatrzymać. Koniec będzie bardzo smutny, i nie ma możliwości uniknięcia go.
Niemogliśmy się z tym pogodzić.
Nowina o diagnozie mocno nas przeraziła. Po raz pierwszy, gdy usłyszeliśmy diagnozę, pomyśleliśmy, że to żart doktora. Zwróciliśmy mu uwagę. Powiedzieliśmy mu, że takie rzeczy się nie żartuje! On był zdziwiony i wyszedł z gabinetu w milczeniu.
Poddaliśmy się badaniom w kilku placówkach medycznych. Za każdym razem diagnoza była taka sama. To naprawdę nas przeraziło. Nie mogliśmy już mieć nadziei na błąd. Lekarze dawali nam około pięciu lat cierpień i smutną prognozę z nieuniknionym zakończeniem.
Przez ponad miesiąc nie mogliśmy dojść do siebie. Nie mogliśmy pogodzić się z diagnozą i cały czas mieliśmy nadzieję. Odwiedziliśmy wszystkie prywatne kliniki, ale nikt nie podważył diagnozy.
Wyczerpanie nerwowe i agresja.
Nadmiar negatywnych wiadomości odbił się na zachowaniu i charakterze mojej żony. Zaczęła się złościć na wszystkich dookoła. Może wziąć talerz i rzucić nim o ścianę bez powodu. Potem rzuca filiżankę i patrzy, jak naczynia rozsypują się na kawałki. Następnie płacze i ucieka do łazienki. Nie kontroluje swoich emocji i jest bardzo zestresowana.
Zawsze była bardzo wrażliwa i emocjonalna. Teraz stało się znacznie gorzej. Agresja stała się nie do opanowania. Oczywiście nie trzeba było wzywać specjalistów, ale to dodatkowo komplikuje sytuację.
Rehabilitacja psychologiczna.
Stopniowo musieliśmy się pogodzić z postawioną diagnozą i niepomyślną prognozą dla naszej rodziny. Zaczęliśmy rozważać, jak zminimalizować cierpienie.
Zaczęliśmy chodzić na wizyty do psychologa, który specjalizował się w podobnych sytuacjach. Musieliśmy nauczyć się żyć z świadomością swojej diagnozy i niemożności zmiany sytuacji. Musieliśmy przyzwyczaić się do okoliczności i rzeczywistości, w której się znaleźliśmy. Zdobywaliśmy różne techniki, aby żyć dalej. To miało pomóc nam radzić sobie z trudnościami tego okresu życia i przejść przez ten proces.
Zdarzają się chwile desperacji, kiedy my razem siadamy i wspominamy nasze plany i marzenia. Czasem nawet tworzymy nowe plany.
