— Musiałam złożyć pozew o rozwód od razu po wyjściu ze szpitala
— Nie spiesz się z wnioskami. Przecież macie teraz dziecko!
— Mama, podjęłam to już decyzję, więc nie będę się wycofywać. Gdyby był dobrym ojcem, nie zachowywałby się tak. Nawet na wypis nie chciał iść!
Irena stała się matką trzy dni temu. Dziecko było planowane i bardzo upragnione. Przed tym wydarzeniem kobieta była zamężna przez pięć lat. Razem z mężem przygotowywali się do powiększenia rodziny i tworzyli plany na przyszłość.
Kiedy żona pojechała do szpitala, Wiktor zniknął. Wyłączył telefon i zniknął. O narodzinach córki dowiedział się od teścia. Ten znalazł go pijanego w barze.
Nie, nie świętował narodzin dziecka. Po prostu cieszył się, że żona nie jest w domu i mógł swobodnie robić, co chce. Co więcej, był widziany w towarzystwie innej kobiety, wyraźnie nie będącej jego przyjaciółką. Rodzice nie powiedzieli o tym córce, żeby nie martwiła się niepotrzebnie. Jednak przez trzy dni Wiktor ani razu nie zadzwonił do żony ani nie odwiedził jej.
Przed wypisem ojciec żony ponownie odnalazł zięcia i zmusił go do działania. Powiedział mu, że użyje przemocy, jeśli nie pojawi się, aby odebrać córkę ze szpitala. Uprowadził go, oczyścił, ubrał i kupił bukiet kwiatów.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby koleżanka nie doniosła żonie, że jej ukochany bawił się z dziewczynami w klubie. Twierdziła, że przyszedł pijany do domu z jedną z nich.
— Może Lena go pomyliła z kimś innym? — mówiła mama.
— Mama, proszę przestań. Ona go nie pomyliła. Ile można usprawiedliwiać tego łajdaka? Ojciec też mi o tym wszystkim opowiedział, więc nie próbuj się usprawiedliwiać. Dobrze, że wszystko teraz wyszło na jaw, a nie za kilka lat.
Niedawno Wiktor przypomniał sobie o żonie. Był wtedy pijany.
— Byłem dla ciebie tylko dawcą, co? Teraz chcesz się rozwieść! — krzyczał przez telefon.
— Nie wiem, co się z tobą dzieje, ale mojemu dziecku nie jest potrzebny taki ojciec. Przez wszystkie te lata naszego małżeństwa nigdy cię nie widziałam w takim stanie. Nie piłeś, nie bzykałeś, nie chodziłeś po klubach. Stres? A co mam powiedzieć o sobie? Ja rodziłam, nie ty. My bez ciebie damy radę, jakoś sobie poradzimy. Ja zastąpię córce ojca, przecież taki ojciec, jak ty, nie nauczy jej niczego dobrego.
Mama próbowała długo przekonywać córkę, żeby nie rozwodziła się. Jest niemal pewna, że żałować będzie. Rozpadać związek jest łatwo, ale odbudowywać go potem trudniej. Tym bardziej, że nie ma pewności, czy w klubie naprawdę był z koleżanką. Uważa, że zięciowi należy dać jeszcze jedną szansę. A co wy myślicie?
