Moja synowa nie chce się wyprowadzić i mieszka w moim mieszkaniu, chociaż od dawna ona i mój syn się rozeszli

Mój syn rozwiedli się z żoną w zeszłym roku, ponieważ pojawiła się inna kobieta.

Po rozwodzie stosunki z synową się popsuły, ponieważ zaczęła sprzeciwiać się moim kontaktom z wnukami. Ale dlaczego? Przecież nadal jestem babcią! Jaki sens jest w ograniczaniu naszych spotkań? Wcześniej często pomagałam jej i zajmowałam się dziećmi, więc mają do mnie uczucie. Nie tylko ja chcę ich widywać, ale i oni ze mną. Jednak obecnie synowa mówi dziewczynkom, że mają tylko jedną babcię. Jej mamę.

Nie mam żadnego udziału w ich separacji. Co więcej, potępiam syna za to, co zrobił, ale przecież serce nie słucha rozkazów. Po rozwodzie postąpiłam szlachetnie i nie wyrzuciłam jej z mojego mieszkania. Kiedy byli w małżeństwie, mieszkała w trójce mojej matki. Później syn wynajął sobie osobne mieszkanie, a była synowa zdecydowała, że może zostać tutaj.

W pewnym momencie zaczęło mnie irytować jej konsumpcyjne zachowanie. Zaczęłam dawać jej do zrozumienia, że nie może stale mieszkać ze mną. Odkładała tę rozmowę na później i nie spieszyła się, żeby znaleźć pracę. W zasadzie żyła tylko z alimentów. Dałam jej do zrozumienia, że nie zamierzam jej wyrzucać, ale planuję wynająć trójkę w najem. Co więcej, poprosiłam męża, żeby pomógł synowej przeprowadzić się do rodziców, ponieważ nie ma własnego samochodu.

Jej rodzice mają mieszkanie dwupokojowe w sąsiednim mieście. Synowa nie chciała do nich wracać i tłumaczyła się dziećmi. Widzisz, będą musiały zmienić szkołę. Rozumiem to wszystko, ale muszę myśleć o sobie. Nie mogę podarować mieszkania wszystkim byłym żonom mojego syna. Kiedy powiedziałam to synowej, obraziła się na mnie.

Ma swoją rodzinę. Dlaczego mam martwić się o jej dobrobyt? Co dziwne, nawet rodzina nie przyjechała, kiedy dowiedzieli się o rozwodzie. Ale też nie mam obowiązku troszczyć się o ich córkę.

Po miesiącu przeprowadziła się. Pomogliśmy jej, jak obiecaliśmy. Od tego czasu nie chce już wiedzieć o nas. Nawet zablokowała numery, więc nie możemy się dodzwonić do wnuków. Nie mam kontaktu ani z dziećmi, ani z synową.

Mieszkanie wynajęłam, ale teraz mam wątpliwości, czy zrobiłam dobrze.

Bardzo tęsknię za wnukami. Syn mówi, że jego żona również zabrania mu widywać się z dziećmi. Ale jemu to obojętne – zrobi sobie nowe dziecko i się przestawi. A co ze mną? Szkoda, że na starość wszystko tak się potoczyło. Nie o takie życie marzyłam.

Spread the love