Drżała i nieustannie płakała, opowiadając, co działo się w gabinecie dyrektora

Moja praca to ten przypadek, w którym wszyscy grożą odejściem przy pierwszej okazji, ale nikt nie odchodzi, bo nigdzie indziej nie płacą tak dobrze. Dlaczego wszyscy chcą odejść? Wydaje mi się, że można wymienić dwa powody: pierwszym jest nasz kierownik, który nie znosi żadnych luzów ani innych tego typu rzeczy, a drugim jest nasza lista zasad i zakazów, która po prostu nie pozwala nam pracować tak jak w innych firmach.

W rzeczywistości nasz zespół nie jest zbyt duży, liczy około 50 osób, i wszyscy się znają. Wszyscy, jak jeden mąż, nienawidzą jednej i tej samej osoby – naszego kierownika. Pomimo że jest młody i obiecujący, jest bardzo wymagający i surowy, więc każdy błąd i przewinienie jest karane, jakby ktoś zrobił krzywdę małemu dziecku.

Nagle tego dnia kierownik przywołał Krystynę do swojego gabinetu. Wszyscy spojrzeli na nią z wyrazami wsparcia, a niektórzy nawet cicho powiedzieli: “Powodzenia!”

Nie wychodziła z gabinetu przez 10 minut, a kiedy wyszła, była cała zapłakana i cała drżała, więc prawie cały zespół oferował jej wodę, valeriankę i pytał, co się stało.

Rok temu straciła mężczyznę i źle to znosiła, ciągle płakała i traciła przytomność, a potem sytuacja uległa pogorszeniu, ponieważ u jej jedynego syna znaleziono złośliwą opuchliznę. Przez pół roku biła się w drzwi najlepszych lekarzy w Polsce, a pomimo chemioterapii wszyscy jednogłośnie powiedzieli, że bez operacji w Niemczech nie będzie z jej prób. Ale kobieta nie mogła sobie pozwolić na tę operację, nawet gdyby wzięła kredyt, bo nikt nie dałby jej pieniędzy na sumę około 250 tysięcy euro.

Krystyna postanowiła, że sprzeda swoje mieszkanie. Jej priorytetem było wyleczenie syna, a potem znalazłaby sposób na resztę.

W gabinecie dyrektora została poproszona, aby opowiedzieć, co jest z jej synem i jaką sumę potrzebuje. Kobieta, nie wahając się nad samą prośbą, szybko to zrobiła. A potem dyrektor wręczył jej kopertę i powiedział, że to powinno wystarczyć na operację, zakwaterowanie i podróż, a na określone daty dostanie płatny urlop.

My i nasi współpracownicy nie mogliśmy znaleźć odpowiednich słów, aby opisać naszego dyrektora, który wydawał się nam bezdusznym. Okazało się, że dowiedziawszy się o tragedii jednego ze swoich pracowników, dał jej tak dużą sumę z własnej kieszeni!”

Po tym, co Krystyna nam opowiedziała, zaczęliśmy patrzeć na naszego kierownika inaczej. Wydaje się, że sam to zauważył i stał się bardziej łagodny, choć nadal zachował stanowczość. Krystyna i jej syn wracają wkrótce z Niemiec. Wszyscy w naszym zespole czekali na każdą wiadomość od niej i teraz organizujemy przyjęcie z okazji powrotu jej syna do zdrowia!

Spread the love