Nie pozwoliłam zniszczyć wroniego gniazda, za co ptak nie zostawił mojego dziecka w potrzebie

Pewnego razu usłyszałam szalony krzyk wron. Pomyślałam, że coś złego dzieje się z ptakiem, albo kot dostał się na drzewo. W międzyczasie wrona usiadła na parapecie i nadal krzyczała.

Kiedyś zastałam swojego męża zajmującego się dziwnym zajęciem. Wyjściem na podwórko rano zobaczyłam go trzymającego grabie w rękach. Michał machał nimi w okolicy drzewa, próbując coś zdobyć, jak mi się wydawało.

– Co ty robisz? – zapytałam.

– Co ja robię? Niszczę wronie gniazdo. Znaleźli sobie miejsce do zamieszkania! – odburknął mężczyzna.

Przestraszyłam się naprawdę poważnie. Ogólnie nie wierzę w różnego rodzaju przesądy, ale gdzieś słyszałam, że niszczenie gniazd jest zdecydowanie niezalecane…

– Daj to tu! – zawołałam na męża, odbierając grabie. – Idź lepiej zająć się czymś pożytecznym!

– Dobrze! – obraził się Michał. – Spróbuj tylko narzekać, że te ptaki ci dokuczają! Ja nawet nie ruszę się! Nadejdzie czas, w którym będziesz bała się chodzić na swoje podwórko…

Ogólnie rzecz biorąc, zostawiłem Michała w spokoju z wronim gniazdem. Szybko się pogodziliśmy, zapominając o porannej kłótni. Proroctwa żony się nie spełniły. Wrony zachowywały się bardzo spokojnie, a jedna z nich czasem prosiła o jedzenie.

Pewnego razu usłyszałam szalony krzyk wron. Pomyślałam, że coś złego dzieje się z ptakiem, albo kot dostał się na drzewo. W międzyczasie wrona usiadła na parapecie i nadal krzyczała.

Wybiegłam na podwórko, żeby zobaczyć, co się stało. Gdy mnie zobaczyła, ptak krzyczał jeszcze głośniej. Zaczęła odlatywać, a potem wracała do mnie i krzyczała. Po jej zachowaniu zrozumiałam, że wrona wzywa mnie gdzieś.

Ciekawość zwyciężyła. Postanowiłam iść za nią. Wrona latała przede mną, cały czas się oglądając. Wkrótce doleciała do dużego, gałęziastego morwy przy opuszczonym budynku i głośno kraknęła.

– Pomoc! – usłyszałam cienki głos mojego sześcioletniego syna.

– Wowa?! Jak ty dostałeś się tam? – przestraszyłam się, widząc dziecko na samej górze drzewa. – Natychmiast zejdziesz stamtąd!

– Nie mogę! Jest mi straszno. Już siedzę tu od samego rana. Wołam o pomoc, ale nikt nie słyszy. Tylko ta irytująca wrona lata i krzyczy!

– Ona, synku, nie jest irytująca, tylko mądra. To właśnie ta wrona wezwała mnie! – wyjaśniłam synowi.

Musiałam pobiec po męża, żeby wyciągnąć dziecko z drzewa. Od tamtego czasu nasza rodzina inaczej traktuje wrony. Przekonaliśmy się, że ptaki są mądre i wdzięczne.

Spread the love