Córka stanęła w opozycji wobec mojego planowanego ślubu za granicą. Dlaczego trzydziestoletnia kobieta nadal polega na wsparciu finansowym? Jest już dorosłą osobą, a nawet jest mężatką.
Mimo że teraz wszystko dobrze mi się układa, problem z córką jest dla mnie ciężarem nie do zniesienia. Dlaczego trzydziestoletnia kobieta nadal oczekuje ode mnie wsparcia finansowego i ciągłych prezentów? Czy to w porządku wykorzystywać innych ludzi w celu osiągnięcia swoich egoistycznych celów? Przecież jestem jej matką!
Z jednej strony można ją trochę zrozumieć: Marika dorastała bez matki. Zostawiła mnie jej ojcostwo, a ja musiałam pracować co najmniej 10-15 godzin dziennie. Niestety, nie miałam wykształcenia ani zawodu. Roznoszenie ulotek w centrum miasta czy sprzedawanie lodów na przystanku autobusowym to nie jest zła praca, ale bywało gorzej.
Starałam się zawsze przekazywać Marice, że życie wygląda inaczej. Musimy walczyć i zawsze się rozwijać. Jeśli mamy trochę szczęścia, wszystko będzie dobrze – finansowo. Nie rozmawiałyśmy o przyjaźni, relacjach rodzinnych i innych kwestiach. Wydawało mi się, że to uczyni ją silniejszą. Byłam w błędzie.
Kiedy Marika zaczęła spotykać się z Mateuszem, który był o dwa lata starszy, nieco się od niej oddaliłam. Było jej 17 lat, kiedy poprosiła mnie, bym pozwoliła jej zamieszkać z nim. Mogłam na to zgodzić się dopiero, gdy skończyła 18 lat. W międzyczasie wpadłam na pomysł wyjazdu za granicę, gdzie być może mogłabym znaleźć lepszą pracę lub nawet spotkać kogoś, kto zechce być ze mną.
Niestety, przez ten czas nie mogłam być przy córce, kiedy zdobywała doświadczenie i poznawała świat. To było trudne, ale takie jest życie. Jednak nadal pomagałam Marice finansowo, choć to były niewielkie sumy. Były one jednak bardzo potrzebne. Marika nie pracowała i próbowała ukończyć kursy zawodowe, by poprawić swoją sytuację życiową. Niestety, nie udało jej się ich ukończyć.
Minęło pięć lat, a Marika wyszła za mąż. Przez cały ten czas pomagałam jej finansowo, a także przesłałam jej znaczną sumę pieniędzy jako prezent ślubny. Niestety, Marika nadal nie ukończyła tych kursów i nie pracuje. Choć to mnie nieco zaniepokoiło, to zrobiłam to dla swojej jedynej córki. Chciałam jej pomóc.
W międzyczasie zaczęłam budować własne życie. Poznałam mężczyznę, który dobrze zarabiał. Jednak nie chciał się ożenić z powodu skomplikowanych przepisów dotyczących rozwodów w swoim kraju. Dla mnie to było do zaakceptowania. Nadal pracowałam, a nasza relacja nie była na tyle poważna, by myśleć o ślubie. Jednak sytuacja się zmieniła.
Nagle mój partner zaproponował mi małżeństwo. To dla mnie była niespodzianka, ale zgodziłam się. Teraz jestem gospodynią domową i mieszkam z nim za granicą, gdzie życie jest znacznie prostsze. Jednak reakcja mojej córki była inna, niż się spodziewałam. Obraziła się, że zamierzam wyjść za mąż i pozostać na stałe za granicą. Uważa, że mam teraz luksusowe życie i że nie wiem, jak to jest zarabiać mniej. Mówi, że utrzymuję się z pieniędzy męża i żyję jak królowa, podczas gdy ona nie ma nawet samochodu.
Marika zapomniała, ile lat temu przysyłałam jej pieniądze i jak ciężko pracowałam po rozwodzie. Teraz dla niej jestem tylko bankomatem. Uważa, że ma prawo krytykować mnie i wykorzystywać moją pomoc. Zaczynam się zastanawiać, czy nadal powinnam ją wspierać finansowo. Przecież jest dorosła, mężatką i powinna radzić sobie sama. Czas na nią, by wzięła odpowiedzialność za swoje życie.
Czy mogę zacząć postępować tak, jak ona? To znaczy przestać jej pomagać finansowo? Może to przekona ją, że musi stanąć na własne nogi. Nie jestem pewna, ale chcę podjąć tę dojrzałą decyzję. W końcu traktuje się ludzi tak, jak oni traktują ciebie. Nie zamierzam już dłużej wysyłać jej pieniędzy.
