Oto co oznacza wzięcie śmieci na czas… Piękna historia, która ujawni ci tajemnicę harmonii rodzinnej!
Żyła sobie zwykła rodzina. Mąż Ryszard, żona Maria. Wszystko było u nich jak u każdego – praca, dom. Codziennie Ryszard wracał do swojego domu po pracy, kładł się na kanapie z gazetą w rękach, a żona przygotowywała kolację. Gotowała i narzekała, nakrywając stół. Chociaż Ryszardowi nie podobało się to narzekanie, to milczał. Choć aż się prosiło, żeby odpowiedzieć, żeby spojrzała na siebie. Bo gdy się poznawali, była zupełnie inna – dobra, delikatna, dbała o siebie. Ryszard nigdy nie widział jej rozzłoszczoną. A teraz…
Pewnego razu żona rozlała się bardziej niż zwykle:
– Chociaż śmieci wynieś! Bo tyle z ciebie pożytku…
Ryszard wziął wiadro i, wyjście na ulicę, zaczął błagać:
– O Boże, cóż za życie mam?! Czyżby tak miało być i żyć swój wiek z taką marudną i nieatrakcyjną kobietą?
I nagle Ryszard usłyszał głos:
– Mogę pomóc twemu nieszczęściu. Ale tylko jeśli od razu zamienię twoją żonę w piękną Boginię, sąsiedzi zaczną zadawać pytania. A tego nie chcemy. Niech stopniowo poprawiam wygląd i charakter twojej żony. Ale ty też musisz się postarać. Bo żeby żyć z Boginią, samemu trzeba być odpowiednim.
Ryszard zgodził się na wszystko dla życia z Boginią. Powiedział tylko:
– Powiedz, a kiedy ją zaczniesz zmieniać?
– Właśnie teraz zacznę, – odpowiedział Bóg. – Tylko delikatnie, jak się umówiliśmy.
Wracając do mieszkania, Ryszard usiadł w fotelu, wziął gazetę, ale nie mógł się skupić na czytaniu. Włączył telewizor, ale nie mógł oglądać filmu. Chciał tylko zobaczyć, czy Maria się zmieniła.
Poszedł do kuchni, oprzytomniał o okap i zaczął ją przypatrywać. Maria, czując jego wzrok, mimowolnie poprawiła włosy dłonią i zapytała:
– Dlaczego tak na mnie patrzysz?
Ryszard nie wiedział, co odpowiedzieć, zawstydził się i z trudem wydusił:
– Zastanawiam się, czy pomóc ci umyć naczynia?
– Mnie? Naczynia?… – zaczęła cicho dopytywać żona, zdejmując brudny fartuch. – A ja je już umyłam.
Ryszard zauważył, jak rumieniec pojawił się na twarzy żony i zaczął wycierać naczynia, myśląc: „Już się zmienia jego żona”.
Teraz Ryszard biegł z pracy do domu. Bardzo chciał zobaczyć, jak zmieniła się jego żona przez ten dzień.
Ale nagle przyszedł mu do głowy pewien myśl: a jeśli ona już się stała Boginią, a ja jeszcze nie odpowiadam. Na wszelki wypadek Ryszard postanowił kupić kwiat, żeby nie dać sobie w twarz brudem.
Wchodząc do domu, Ryszard ledwo usłyszał. Przed nim, w wyjściowej sukni, stała Maria, z umiejętnie ułożoną fryzurą, i sama jakby odmłodniała.
Ryszard zawstydził się i podał żonie kwiaty. Żona westchnęła i, opuszczając rzęsy, przyjęła bukiet.
Jakie piękne ma bogini rzęsy, przemknęło przez głowę Ryszarda. I wtedy zauważył nakryty stół, zapalone świece i dwa kieliszki wypełnione purpurowym winem. W mieszkaniu unosił się zapach uroczystej kolacji.
Małżonkowie usiedli przy stole i Maria nagle wstała, mówiąc:
– Przepraszam, zapomniałam włączyć ci telewizor. I kupiłam dzisiaj świeże gazety dla ciebie.
– Nie potrzebuję telewizora, – zatrzymał ją Ryszard, – i teraz nie mam ochoty czytać gazet, tam piszą to samo. Chciałem cię zapytać. Jutro sobota, jakie masz plany?
– A ty? – cicho powiedziała Maria.
– Dostaliśmy na pracę bilety do teatru, wziąłem dla nas, może pójdziemy wieczorem. Ale wcześniej może przejdziemy się po sklepach, kupimy tobie sukienkę, – ledwo nie wygadał się Ryszard, „sukienka godna Bogini”, ale powstrzymał język i tylko dodał, – sukienka na wyjście do teatru.
Ryszard mówił to i nie mógł oderwać oczu od żony. Ona stawała się coraz piękniejsza. Twarz promieniała szczęściem, a oczy błyszczały.
– O Boże, jakie piękne są Boginie! – przemknęło przez głowę Ryszarda. I nagle przestraszył się. – Co, jeśli ona będzie dalej tak się poprawiać!? Czy dam sobie radę? – I wtedy pomyślał o dziecku.
– Byłoby dobrze, gdyby moje dziecko urodziło się z Bogini. Zamierzył się i z czerwoną twarzą powtórzył te słowa na głos.
Łza spłynęła po policzku Marii…
– Och, jaka noc! Jaki ranek! Ten dzień! O Boże, jakie wspaniałe życie z Boginią! – myślał Ryszard, wkładając wózek drugiego wnuka na spacer!
