Mama zobowiązała się pomagać mi z dziećmi, ale teraz nie chce dotrzymać swojej obietnicy.
W swoim życiu wiele razy słyszałam to ostrzeżenie, że nie powinno się mieć finansowych relacji z rodziną. Mówiono, że to nigdy się nie kończy dobrze. Ale zawsze w tych momentach myślałam sobie: “O, to u nich może tak, ale u nas zupełnie inaczej! My się nawzajem kochamy! Jak pieniądze mogą zepsuć nasze wspaniałe relacje!”.
Ale praktyka pokazała, że pieniądze mogą zepsuć każdego. Rozpoczęcie tej przygody było łatwe. Teraz jednak nie wiem, jak się wydostać z tego śmierdzącego bagna.
Pół roku temu mama nagle straciła pracę. Biuro, w którym pracowała, całkowicie zamknęli. Mama nie jest jeszcze stara. Za rok skończy pięćdziesiąt lat. Jeszcze nie jest na emeryturze.
Wtedy chodziłam z moją drugą ciążą. Pierwsza córka miała dwa i pół roku. Mój mąż i ja tak sobie zaplanowaliśmy. Chcieliśmy zakończyć temat dzieci. Spędzić oba urlopy macierzyńskie jeden po drugim, a potem już więcej nie myśleć: czy rodzić czy nie rodzić.
Mama po zwolnieniu była trochę przygnębiona. Kilka razy poszła na rozmowy kwalifikacyjne, ale tam mówili jej prosto w oczy, że woleliby zatrudnić kogoś młodszego. Mama nie mogła znaleźć pracy, która by jej pasowała, a ja w międzyczasie już urodziłam.
Z dwójką dzieci radzenie sobie stało się o wiele trudniejsze niż gdy miałam jedno dziecko. W domu stopniowo zapanował chaos, a ja ledwie co mogłam zdążyć coś zrobić. Mąż był cały dzień w pracy i bezcelowe było oczekiwanie na pomoc od niego.
Ale mąż widział cały ten obraz również doskonale i próbował mi jakoś pomóc. Po kilku tygodniach walki mąż zaproponował niespodziewane rozwiązanie. Jego teściowa w końcu nie znalazła pracy, dlaczego by nie zacząć pracować jako niania u własnej córki?
Wtedy idea wydała mi się wspaniała. Nie potrzebuję wiele pomocy, tylko ktoś, kto wychodziłby z dziećmi, a ja przez te kilka godzin mogłabym przygotować coś do jedzenia.
Zorganizowaliśmy rodzinne spotkanie. Usiedliśmy do stołu rozmów: tata, mama i my z mężem. Mąż nakreślił, jakie zadania chcielibyśmy powierzyć mamie. Potrzebowaliśmy od niej przyjeżdżać do nas trzy razy w tygodniu i bawić się z dziećmi. W przypadku złej pogody mogła po prostu zająć nimi w domu.
Nasza wewnętrzna etyka nigdy by nam nie pozwoliła prosić o tak regularną pomoc po prostu za darmo. Poza tym mama straciła źródło dochodu i będzie poświęcać na to tyle swojego wolnego czasu. Dlatego za pracę mamy mąż zaproponował płacić jej cztery tysięcy złotych miesięcznie.
Mama z entuzjazmem się zgodziła, tata również ją poparł. Uderzyliśmy się w dłonie i się rozeszliśmy. Oto jak wszystko się zaczęło rozpadać.
W pierwszym tygodniu mama z pełnym zaangażowaniem przyjeżdżała w ustalonych dniach. Nie mogłam przestać się cieszyć. Dostałam szansę na przygotowanie smacznego jedzenia, a nie tylko coś na szybko, podczas gdy krzyki dzieci otaczają mnie z każdej strony. I po prostu w ciszy umyć podłogę było nieopisaną przyjemnością.
Ale już drugiego tygodnia zaczęły się jakieś nieznane nieszczęścia u mamy. To na dworze zimno i nie pojedzie, to coś jej skacze ciśnienie, to burze magnetyczne. I mama przestała do nas przyjeżdżać. W tamtym miesiącu po pierwszym uczciwie przepracowanym tygodniu była u nas kilka razy.
Wreszcie namówiłam męża, żeby zapłacił jej za cały miesiąc. Mruknął coś pod nosem i powiedział, że będzie płacił teściowej za pracę, a nie za jej obietnice. Ale drugiego miesiąca scenariusz znowu się powtórzył. Mama znowu rozpoczęła żądać swojej “pensji”.
Po otrzymaniu pieniędzy za poprzedni miesiąc “pracy” mama pojawiła się u nas kilka razy, a potem znów zniknęła według ustalonego schematu. Przy tym mama nie odmawia swoich zobowiązań, ale też ich nie spełniała. Mąż nalegał, abyśmy znaleźli odpowiednią opiekunkę dla mnie. Mama zapewniała, że sama mi pomoże. Ale po kilku odwiedzinach znowu znikała.
Mąż się zdenerwował i sam zadzwonił do teściowej. Powiedział, żeby więcej do nas nie przyjeżdżała wcale. Teraz mama obraziła się na nas. A mąż obraził się na rodziców. Nikt z nikim nie rozmawia.
Nawet nie mogłam sobie wyobrazić, że wszystko potoczy się tak daleko. Jak przywrócić dawną relację nie mam pojęcia. A jeszcze musimy szukać opiekunki.
