Dlaczego Bóg wprowadza nas w życie pewnych ludzi, a potem ich od nas odsuwa?
Mam wrażenie, że Bóg wprowadza nas w życie określonych osób, bo w danym momencie są one potrzebne w naszym życiu.
Zgadzacie się, że czasem trudno wyjaśnić, dlaczego coś czujesz do kogoś? Dlaczego z niektórymi osobami “klika”, dlaczego nagle czujesz jakieś połączenie z nieznajomym? To wrażenie, że sam Bóg wprowadza nas w życie pewnych ludzi, bo w danym momencie są oni potrzebni. To ludzie, którzy nauczą nas ważnych lekcji o życiu i o nas samych.
I jest powód, dlaczego jesteśmy przyciągani do pewnych osób. Patrząc wstecz, rozumiem, że nie ma osoby, z którą bym nie odczuwał połączenia, która by mnie czegoś nie nauczyła, która by nie odegrała ważnej roli w moim życiu…
Ironią jest to, że większość tych ludzi była tymczasowa, bo ich celem było pokazanie mi innego sposobu, a potem uwolnienie mnie.
Czasami sytuacja w twoim życiu określa, jakiego rodzaju osoby przyciągasz, i myślę, że w tym tkwi piękno wiary, kiedy Bóg właśnie do ciebie wysyła tę osobę, która jest ci potrzebna w określonym czasie. Daje ci odpowiedzi, których szukałeś, poprzez te osoby. On oświeca cię, zbliżając do ludzi, którzy odkrywają to, co w tobie najlepsze.
Po prostu czasami próbujemy uczynić tych tymczasowych ludzi stałymi, ale to nie jest ich rola. Nie powinni pozostawać w naszym życiu na zawsze. Bóg wyznaczył im tymczasową rolę. Bóg wyznaczył im bycie tymi, którzy uczynią nas lepszymi dla tych, którzy powinni pozostać z nami na zawsze.
Problem polega na tym, że zaczynamy przeżywać smutek, kiedy ci ludzie odchodzą, bo nie umiemy ich puścić. Nie rozumiemy, dlaczego zabierają od nas tego, kto jest taki wspaniały, tego, kto nas uzdrowił. Ale jeśli wyobrazić sobie, że zostawienie ich w twoim życiu sprawi, że piękno tych ludzi się rozproszy, a ich miłość zgaśnie, to ta historia przestanie być tak inspirująca… A staną się ciężarem, którego nie mielibyśmy nosić.
Aby puścić, potrzebna jest wiara. Wiara w to, że tę historię lepiej zostawić taką, jaka jest. Taką, jaką miała być. Że jeśli coś zmienimy, to wszystko się tylko zepsuje. Że jeśli to przepiszemy, to nie będzie happy endu…
Może ci ludzie to aniołowie wysłani do ciebie, żeby dać pewną lekcję, uzdrowić cię, uczynić cię lepszym, a potem odlecieć, gdy nadejdzie czas. Muszą być jeszcze w czyimś życiu.
Może ci ludzie właśnie uczą cię, jak puścić, uświadamiać sobie, że pewien fragment twojego życia się skończył, i wierzyć, że następna osoba, którą spotkasz, będzie dokładnie tą, którą potrzebujesz, nawet jeśli na razie tego nie wiesz.
Wierzę, że kiedy spotkamy osobę, która ma pozostać z nami na zawsze, od razu to zrozumiemy! Rozpoznamy tę osobę w tłumie, bo w końcu zrozumiemy różnicę między tymi, którzy trzymają nas za rękę, a tymi, którzy dotykają naszej duszy…
