Zawsze myślałam, że mojemu synowi żyje się dobrze, dopóki nie odwiedziłam go
Najbardziej martwię się o mojego syna, mimo że ma już pełne 30 lat. Jestem mamą i tak już jestem. Mam teraz 62 lata, ale nie mogę powiedzieć z całkowitą pewnością, że moje zmartwienia zniknęły. Dla mnie on nadal jest dorosłym dzieckiem, chociaż w moim umyśle rozumiem, że tak już nie jest.
Rozwiedliśmy się z ojcem Michała, gdy miał 7 lat. To się zdarza, ludzie przestają się kochać. Ale to nie jest historia o nieszczęśliwej kobiecie z dzieckiem. Rozwód był łatwy, a mój były zostawił nam mieszkanie, a nawet trochę oszczędności. Nie poszedł do innej rodziny, tylko praca była jego pasją.
Potem Michał poszedł na studia. W tym okresie trochę się oddaliliśmy, bo interesowały go inne tematy. Dorastał, i zdałam sobie sprawę, że z moralnego punktu widzenia powinienem pozwolić mu odejść. Ale bez względu na to, jak bardzo się starałam, nic z tego nie wyszło.
Odwiedzałam jego wynajmowane mieszkanie częściej niż jego znajomi. Przynosiłam mu coś do jedzenia. Czasami sprzątałam mieszkanie. Kiedy po raz pierwszy zauważyłam damskie ubrania w łazience, zrobiłam sobie przerwę na około miesiąc i w ogóle nie przychodziłam do syna. Wróciłam dopiero, gdy mnie o to poprosił.
Potem Michał skończył studia, dostał dobrą pracę i nadal mieszkał sam. Zaczęliśmy widywać się rzadziej, ale nadal aktywnie komunikowaliśmy się przez telefon. Dopóki nie ogłosił, że zamierza się ożenić.
Nieco wcześniej przedstawiono mi moją synową, więc mogłam powiedzieć, że znam tę dziewczynę. Była w porządku, ale pochodziła ze wsi. Wiesz, ten typowy dialekt, donośny głos i otwartość. Może niektórzy lubią tylko takie osoby, ale ja i tak uważam się za mieszczucha w tym sensie.
Tak, powiedziano mi też, że mój syn pójdzie do jej rodziców. Mają duży dom podzielony na dwie połowy. Syn pracuje w domu, więc nie powinien mieć problemów z geografią miejsca zamieszkania. A jednak jest to inna rodzina. W pełnym tego słowa znaczeniu. Będą mieszkać w tym samym domu. A co jeśli coś pójdzie nie tak?
Poznałam rodzinę panny młodej na weselu. Dobrzy ludzie, którzy znają wartość pieniądza. Szanuję ich. Ale boję się, że życie na wsi zmieni mojego chłopaka. A środowisko jest odpowiednie. Oczywiście, mężczyzna powinien umieć pracować w błocie. Ale nie przez cały dzień! Po co w takim razie to wyższe wykształcenie?
Synowa oczywiście mnie uspokoiła. Powiedziała, że będą często przyjeżdżać do miasta. I że lepiej jest pracować na laptopie na świeżym powietrzu. Cóż za słodkie opowieści mojej synowej! Ale nie mogłam znaleźć sobie miejsca, tak jakbym coś przeczuwała.
Niedawno musiałam ich odwiedzić na jakiś czas. I zaczęłam zauważać, że coś jest nie tak. Kiedy mój syn pracuje, jego żona ciągle rozmawia z kimś przez telefon. A potem zauważyłam korespondencję z mężczyzną na jej laptopie. To dla mnie niepojęte! Teraz nie wiem, jak otworzyć synowi oczy na to, co się dzieje. Może wymyślam problem tam, gdzie go nie ma?
Na razie odpuszczę, a czas wszystko poukłada się.
