Nawet najmądrzejszy mężczyzna nigdy nie zrozumie, czego pragnie kobieta. Tak też Andrzej próbował przechytrzyć Magdę, ale przechytrzył tylko siebie.

Andrzej był pewien, że Magda niedługo zacznie rozmawiać o ślubie i bał się tego.

“Spotykamy się już rok”, pomyślał Andrzej. “Oczywiście, ona o tym porozmawia. Ostatnio, podczas moich urodzin, tak na mnie patrzyła. Tak patrzyła. Kobieta patrzy tak na mężczyznę tylko jeśli go kocha i chce za niego wyjść za mąż.

Już poważnie myślałem, że teraz zacznie rozmawiać. Dzięki Bogu się powstrzymała. Znalazła w sobie siłę. Nie zepsuła święta. Ale czy te siły wystarczą? Nie wiem. Wątpię, że na długo”.

“Przeszedłem przez to wszystko już wcześniej”, pomyślał. “I nie raz. Zakochana kobieta jest zdolna na wszystko. W takim stanie sama może złożyć propozycję. Kochająca kobieta jest zdolna do czegoś więcej. Wiem. Wszystko to już miałem. I znów znajdę się w niezręcznej sytuacji. Powiem coś, za co potem będę się wstydził”.

Andrzej zmarszczył brwi, odwrócił się od okna, włączył telefon i zaczął przeglądać zdjęcia Magdy.

“A może się z nią rozstać?”, pomyślał Andrzej. “Już dzisiaj. Teraz! Zadzwonić do niej i powiedzieć, że między nami wszystko skończone. I nie ma problemu! A ja znajdę sobie inną. I znów będę miał przynajmniej rok spokojnego i szczęśliwego życia. A? Trzeba to przemyśleć”.

Andrzej wyobraził sobie, że Magdy już nie ma w jego życiu, że pojawiła się inna. I poczuł smutek. Zrozumiał, że teraz potrzebuje tylko jej i nikogo innego. I nie może żyć bez niej.

“I co wtedy robić?”, pomyślał. “Jak wytłumaczyć tej kobiecie, że małżeństwo tylko wszystko zepsuje. Że zniszczy naszą wielką, ale czystą miłość”.

Andrzej odłożył telefon, westchnął, ponownie spojrzał przez okno i zamyślił się.

“A czego właściwie chcą kobiety, gdy pragną wyjść za mąż?”, pomyślał Andrzej. “Nie, serio. Bo jeśli to zrozumiem, to na pewno wymyślę, jak dać to wszystko Magdzie bez zostawania jej mężem!”

Andrzej usiadł w fotelu, złapał głowę obiema rękami i zamknął oczy. Czuł się lepiej wtedy, kiedy myślał.

„Czego chce kobieta?” – myślał. „Czego ona pragnie? Zrozumiem to. Rozgadnę tę tajemnicę, a wszystko stanie się jasne. Wystarczy się skoncentrować”.

Jednak jak bardzo Andrzej się nie skoncentrował, nie potrafił tego zrozumieć.

„Nie, – myślał z rozpaczą, puszczał głowę, otwierał oczy i odwracał się od okna. – Nie rozumiem. Próbuję rozwiązać i… Wspominam małżeństwa swoich bliskich, przyjaciół, znajomych i… Nie znajduję odpowiedzi. To zagadka, której nie da się rozwiązać. Nawet nie warto próbować. Na próżno.

Wręcz pojawia się jeszcze więcej pytań. Rozwiązujesz jedno, a pojawia się drugie, trzecie, czwarte. Same zagadki, na które nie ma odpowiedzi”.

Andrzejowi stało się trochę lepiej, kiedy zrozumiał, że próbował rozwiązać zadanie, które nie może rozwiązać.

„Niesprawiedliwe zadanie – pomyślał Andrzej. – Ponieważ już w swoim założeniu ma sprzeczność. Wychodzi na to, że chcąc wyjść za mnie za mąż, Magda, w ten sposób chce zniszczyć naszą miłość. A tego nie chce. Sprzeczność jest oczywista. Zadanie jest niesprawiedliwe. Nie ma rozwiązania”.

Andrzej zaczął myśleć dalej.

„W takim razie – pomyślał – trzeba po prostu porozmawiać z nią. Wyjawić jej swoje uczucia i poprosić, żeby nie wyszła za mnie za mąż. Wyjaśnić wszystko. I zamknąć temat. Raz na zawsze”.

Andrzejowi ulżyło.

„Tak właśnie zrobię – myślał spokojnie i pewnie. – Kupię bardzo drogą obrączkę z dużym diamentem i podczas kolacji wyznam jej miłość. I poproszę, żeby nie wyszła za mnie za mąż.

Minął tydzień.

Andrzej zrobił wszystko, jak chciał. Bardzo szczegółowo wyjaśnił Magdzie, w jaki sposób małżeństwa niszczą miłość i dlaczego nie chce się ożenić. Teraz czekał na jej odpowiedź. A ona długo nie zastanawiała się.

– Nie! – od razu i stanowczo odpowiedziała, przyglądając się diamentowi. – Kocham cię też bardzo i rozumiem, ale nie mogę przyjąć twojej propozycji. Niestety. Choć… Uznaję twoje argumenty za przekonujące. A to możesz zabrać.

Magda lekko rzuciła pierścionek na stół.

— Ale dlaczego?” – wykrzyknął Andrzej. – “Przecież się kochamy. Więc dlaczego “nie”? Jeśli ten ci się nie podoba, kupię inny. Kupię ci wszystko, czego tylko zapragniesz.

— To nie w tym rzecz – odpowiedziała Magda.

– No to powiedz, w czym? Może chodzi o mnie? Może mnie nie kochasz? I dlatego odmawiasz?

— Kocham cię – odpowiedziała Magda. – Ale jakoś zbyt przestarzałe spojrzenie masz na świat ogólnie i na swoje życie w szczególności.

– Przestarzałe?

– Przeżytek – powiedziała Magda. – Dziś nikt już tak nie żyje, jak ty proponujesz. Świat posunął się daleko do przodu. Ty żyjesz jakimiś przestarzałymi tradycjami. Współczesni ludzie, a tym bardziej mężczyźni, tak nie żyją.

– Ale dlaczego?

— Zbyt skomplikowane – odpowiedziała Magda.

— Dlaczego zbyt skomplikowane? – zdziwił się Andrzej. – Przeciwnie. Żadnych problemów.

— Powiesz też, że nie ma żadnych problemów – uśmiechnęła się Magda. – A jednak mnie może zabraknąć. Nagle! Bo wszystko może się zdarzyć. Ja przecież jeżdżę na nartach, skaczę ze spadochronem, nurkuję tam, gdzie są rekiny. I nagle… Mnie nie ma. Komu przypadną moje mieszkania, domy na wsi, jachty, kolekcja samochodów, fabryki, gazety, czasopisma i telewizyjne kanały? A? Komu? Jeśli nie zostaniesz moim mężem. A?

Andrzej patrzył na Magdę szeroko otwartymi oczami.

— Jedno to, gdy oficjalnie jesteśmy małżeństwem – kontynuowała Magda. – A zupełnie co innego to, jak żyjemy przestarzałym stylem, który ty proponujesz.

„Coś muszę wymyślić” – myślał Andrzej. – „Co? Ona pewnie ma rację. Ale przecież jest jakiś sposób na wyjście z tej sytuacji? Przecież inni ludzie żyją. Skaczą, pływają i nic im się nie dzieje. Jakimś sposobem się wywijają”.

Trochę namysłu, Andrzej postanowił, że znalazł rozwiązanie dla tej sytuacji.

— W takim przypadku, kochana – powiedział – możemy po prostu dostarczyć dowody naszych bliskich relacji. Przedstawić świadków. I tak dalej.

– Nie przeczę – szybko zgodziła się Magda. – Można. Wszystko jest możliwe. Ale! Jak już ci powiedziałam – to skomplikowane. Rozumiesz?

Andrzej zamyślił się.

— Naprawdę” – myślał. “To skomplikowane. I gdzie znaleźć świadków w takiej sprawie? A co jeśli odmówią? Co wtedy?”

— Inna sprawa, jeśli jesteś moim legalnym mężem – spokojnie kontynuowała Magda. – Przychodzisz, nieopatrznie rzucając świadectwo naszego małżeństwa na stół, pewny swojej przyszłości. Mówisz, że jesteś moim mężem, i wszystko, co mam, staje się twoje. Zgodnie z prawem. Nikomu nie trzeba nic udowadniać.

„Ma rację” – nerwowo myślał Andrzej. „Tysiąc razy ma rację. Jedno, jeśli przyprowadzę jakichś świadków, których jeszcze trzeba znaleźć, a zupełnie co innego, jeśli jestem jej legalnym mężem”.

— Zgadzasz się, kochany?

– Zgadzam się – niepewnie odpowiedział Andrzej i znowu zamyślił się.

Magda milczała, aby nie przeszkadzać Andrzejowi w myśleniu.

„Mam pomysł!” – ucieszył się Andrzej. „Teraz na pewno wymyśliłem!”

— A co, jeśli sporządzimy testament? – powiedział.

— Testament, oczywiście, można – zgodziła się Magda – Ale! Testament łatwo można podważyć. Albo po prostu zmienić. Oto się na ciebie obrażę i zmienię testament. Przekazuję na przykład wszystko starszemu bratu. Będzie miał powody do radości. Zgadzasz się?

— Tylko że nie masz brata, Magdo – zdziwił się Andrzej. – To mój starszy brat niedługo kończy pracę. To u mnie…

— Oto zostawiam mu wszystko – powiedziała Magda. – A jeśli nie jemu, to znajdę kogoś innego. Nie martw się o to. Znajdę, komu przepisać testament. To nie jest ważne. Ważne jest, że zostaniesz bez niczego. Zrozumiałeś?

Andrzej znowu się zamyślił. Ale tym razem na krótko.

– Dokładnie tak! – Wykrzyknął Andrzej, kiedy słowa Magdy w pełni dotarły do niego. – Przecież nie masz żadnych mieszkań, posiadłości wiejskich, jachtów, samochodów, fabryk, gazet i kanałów telewizyjnych!

Zanim zdążyła odpowiedzieć, Magda delikatnie się uśmiechnęła.

— Ale ty masz, kochany – powiedziała czule.

Na to Andrzej nie miał już co odpowiedzieć. Po miesiącu pobrali się.

Minęło dziesięć lat.

„Żyjemy razem już wiele lat” – myślał Andrzej. – „Oczywiście, teraz o tym porozmawia. Ostatnio, podczas obchodów moich urodzin, tak na mnie patrzyła. Tak patrzyła. Kobieta patrzy tak na swojego męża tylko, jeśli go nie kocha i chce odejść”.

Andrzej złapał się za głowę, zamknął oczy i zaczął oceniać, ile kosztowałby rozwód.

„Gdyby nie dzieci” – myślał – „gdyby ich nie było, można by było zakładać, że rozwód będzie tani. Ale teraz. Kiedy ich jest troje. To wszystko będzie dla mnie bardzo drogie. I nic nie można z tym zrobić”.

Andrzej postanowił wyprzedzić Magdę i zanim ona poruszy kwestię rozwodu, zaproponować jej, aby się nie rozwodzili.

„Wtedy nie trzeba będzie nic dzielić” – myślał. – „I nie będzie alimentów. Trzeba tylko dobrze z nią porozmawiać. Przekonać ją, że rozwód to zła decyzja. Że nikt nigdy nie wygrał na rozwodach. Przedstawić wiele przekonujących argumentów. Że może żyć bardzo szczęśliwie bez rozwodu”.

Andrzej zrobił wszystko, jak chciał. Bardzo szczegółowo wyjaśnił Magdzie, dlaczego rozwody są złe. I zaproponował, żeby się nie rozwodzili. Opowiedział, ile rzeczy Magdy przysługuje, jeśli nie rozwiedzie się z nim. A teraz czekał, co odpowie.

Magda długo nie zastanawiała się.

– Nie! – od razu i stanowczo odpowiedziała. – Chcę się rozwieść. I sam doskonale wiesz, dlaczego.

— Ale dlaczego? – wykrzyknął Andrzej. – Dlaczego musimy się koniecznie rozwieść?

— Bo znowu patrzysz przestarzale na świat ogólnie i na swoje życie w szczególności – odpowiedziała Magda.

„Przestarzale?”

— Jak inaczej nazwać twoje propozycje: żyć nie jako mąż i żona, a przy tym się nie rozwodzić? – odpowiedziała Magda – Oczywiście, przestarzale. Dzisiaj nikt już tak nie mieszka. Zbyt skomplikowane! Po co żyć tak, skoro można żyć inaczej. Dlatego się rozwodzimy.

Spread the love