Jestem teraz na skraju rozwodu i nie wiem, czy postępuję właściwie. Czuję się zraniona przez mojego męża, który w tajemnicy zaciągnął kredyt żeby pomóc swojej siostrze

Omawialiśmy możliwą pomoc dla jego siostry i doszliśmy do wspólnego, jak mi się wydawało, rozwiązania, że tym razem nie możemy sobie pozwolić na samodzielne spłacanie kredytu Beaty.

Beata należy do tych dziewczyn, które nie martwią się o nic w życiu. Po co, skoro jest starszy brat, który weźmie na siebie wszelkie trudności!

Przyzwyczaiła się, że duże wydatki finansowe opłaca Andrzej. Mój mąż opłacił jej studia na Uniwersytecie, których w końcu nie skończyła, kupił drogi laptop, spłacił jedną ratę za smartfon, a teraz jest kolejna do spłacenia.

Tylko problem w tym, że mąż nie drukuje pieniędzy! One u nas nie pojawiają się z powietrza. A po moim urlopie macierzyńskim nasze wydatki wzrosły, a dochody się obniżyły. Teraz nie możemy sobie pozwolić na luksus płacenia za wydatki dziewczyny!

Urodziłam rok temu, więc tymczasowo żyjemy we trójkę tylko z jednej pensji męża. Wcześniej też nie byliśmy specjalnie zamożni, a jeszcze Andrzej dawał pieniądze swojej siostrze. Mąż nie może jej odmówić, bo wtedy jego siostra zacznie żebrać pieniądze od starszych, schorowanych rodziców. Ich ojciec jest niepełnosprawny, a mąż martwi się, że jego chore serce nie wytrzyma wszystkich próśb Beaty.

A to tylko w interesie oszustki! Ona nie myśli o nikim i się nie martwi. Nikt w rodzinie nie robi tego, czego ona nie powie.

Chce drogi smartfon? Proszę bardzo! Brat wszystko opłaci. Potrzebny jest laptop do pracy? Żadnego problemu! Wiesz, u kogo prosić o pieniądze!

Wcześniej mogliśmy spłacać kredyty siostrze i dodatkowo dawać na kieszonkowe wydatki. Ja nawet wtedy byłam przeciwna takiemu hojności – nie dla tego pracowałam od rana do wieczora w biurze, żeby Beata nie odmawiała sobie niczego.

Ale teraz mamy inne okoliczności. Ja po prostu nie chcę pomagać bezczelnej krewniaczce – nasza rodzina po prostu tego nie udźwignie! Jeszcze nie spłaciliśmy naszego kredytu hipotecznego!

Przynajmniej tak byłam przekonana, dopóki mąż nie wrócił do domu z winnymi oczami i nie zaproponował obejrzenia melodramatu. On ich nie znosi! Usadziłam go przy stole i zaczęłam wypytywać, co się stało. Początkowo nie chciał się ze mną podzielić swoim szlachetnym czynem, ale ostatecznie musiał wszystko przyznać.

Cały tydzień dzwoniła do niego matka – to wiem. Mówiła, że ojcu się pogorszyło, siostra miała duże problemy w nowej pracy i teraz jest zadłużona w firmie na ponad sto tysięcy. Jeśli nie spłaci, to wobec Beaty otworzą sprawę, podczas której i tak będzie musiała zapłacić karę.

Na razie jej szef dał jej możliwość uniknięcia nieprzyjemnych konsekwencji. Z pewnością ją zwolni, ale przynajmniej kuzynka nie dostanie żadnych wpisów, które by ją dyskredytowały w jej książce pracy.

Tej sytuacji teściowie nie znoszą, codziennie wzywają “pogotowie”. Oczywiście mąż jest bardzo zaniepokojony.

Teściowa nie ma takiej sumy, żeby zapłacić za córkę. Ponieważ żyje z emerytury, bank nie zatwierdził dla niej kredytu. Matka męża rozważała już mikropożyczkę, ale Andrzej zdążył ją odmówić od tego pomysłu. Beata sprzedała swój laptop, który dla niej kupowaliśmy, ale i tak ta suma jest niewystarczająca. Nie jest w stanie na nic więcej.

Trzy dni temu poważnie omówiliśmy ten temat z mężem. Bardzo mi szkoda jego siostry i rodziców, którzy muszą ciągnąć dziecko na własnych plecach. Ale sami mamy syna, a ja siedzę bez pracy.

U samego Andrzeja w pracy zaczęły się problemy: w każdej chwili mogą go zwolnić z powodu niskich sprzedaży. Mamy jeszcze sześć lat spłaty kredytu hipotecznego i żyjemy w trybie super oszczędzania.

Nie jesteśmy w stanie teraz pomagać jego siostrze! Byłam przekonana, że przekazałam główne argumenty mężowi i nie podejmie nieprzemyślanych decyzji.

Ale nie! Wziął kredyt! Mówi, że jego mama namówiła go na ten krok, obiecała, że siostra wkrótce znajdzie nową pracę i całkowicie się z nami rozliczy. W najgorszym przypadku mama i tata pomogą pewną sumą.

Ja już nie wierzę w te bajki! Beata nic nie odda. Od rodziców męża nawet grosza nie weźmie – taki ma zasadę. Wszystko zostanie na naszych barkach, tak jak dotychczas.

Teraz, oprócz wszystkiego innego, mam duże zastrzeżenia do męża. Na moje pytanie “Dlaczego to zrobił za moimi plecami?”, Andrzej odpowiedział, że i tak bym się nie zgodziła. A trzeba ratować rodzinę!

Ale przecież my też jesteśmy rodziną dla Andrzeja. Ja i syn. I nasze interesy znów postawił niżej niż interesy siostry. I to już któryś raz!

Nie zamierzam czekać, aż znów weźmie jej milion na pomoc. Tym bardziej, że wszystkie kredyty są dzielone na pół w przypadku rozwodu, a majątku poza hipotecznym mieszkaniem nie uzbieraliśmy.

Poważnie zastanawiam się nad zakończeniem naszego małżeństwa, bo martwię się o swoją przyszłość i przyszłość dziecka. Jestem pewna, że gdy wpadniemy w kłopoty, nikt z rodziny męża nawet nie spojrzy w naszą stronę. Andrzej dla nich to kasa do wydawania! Chodzące portfele pomocy nie potrzebują.

Spread the love