Darek stracił dziadka. Ostatnio tylko on opiekował się nim

Darek wędrował zmęczony ulicą po nocnej zmianie. Jak dobrze, że teraz nie ma nikogo w domu i będzie mógł spokojnie wziąć prysznic, zjeść śniadanie w dumnej samotności, a potem położyć się spać aż do wieczora. Ale wszystko poszło na opak. Rodzice byli w domu, nawet wujek z wsi przyjechał!

– Darek, wyobraź sobie, naszego dziadka… Tak, tak! – zaczęła od progu młodsza siostra Darka, Sylwia.

– Sylwio, co to znaczy?! Czy z nim coś się stało?

– Nie, na razie żyje… Tylko jest w szpitalu, i jak mówią lekarze, mało prawdopodobne, że wyzdrowieje…

Darek potrząsnął głową. Ile razy prosił rodziców, żeby zabrali dziadka do siebie, ale matka za każdym razem odrzucała to. Nie chciała opiekować się starszym teściem, a Sylwia, młodsza siostra Darka, miała zupełnie inne plany na swój wolny czas.

– Mamo, tato, jak to się stało?

– Sami jeszcze nie wiemy. Sąsiad zadzwonił, powiedział, że dziadkowi jest źle. No, od razu wezwali pogotowie…

– Ile pieniędzy potrzeba na pogrzeb? A my planowaliśmy pojechać do Grecji na lato.

– A co zemną? Obiecaliście mi zrobić remont w pokoju!

– Jaki pogrzeb? Dlaczego już chowacie dziadka? Przecież jest silny, jeszcze wyjdzie z tego!

– Jeśli coś się stanie, to mieszkanie należy do mnie! Bardzo mi się podoba dziadkowe mieszkanie, z okna takie widoki się roztaczają

– Darek znów pokręcił głową i poszedł się umyć. Wrócił do salonu i zauważył, że nic się nie zmieniło podczas jego nieobecności. Matka siedziała na kanapie i piła kawę, ojciec z wujkiem coś mocniejszego, a Sylwia zamyślona o czymś swoim uśmiechała się z zadumą.

– Kiedy pojedziemy do dziadka? – zapytała z progu Sylwia.

– Do dziadka… A co tam mamy robić? I tak nas nie wpuszczą…

– Tato, no dobrze, mama niech sobie, dziadku obca osoba, ale ty, ty jesteś jego własnym synem!

– Dobrze, synku, jedziemy… Tylko wezmę pieniądze z rezerwy…

– Rezerwa? Masz jakąś rezerwę? A kiedy ja prosiłam o pieniądze na nowe buty, co odpowiedziałeś? A kiedy Sylwia prosiła o suknię na studniówkę? Czyli na ojca masz pieniądze, ale na swoją rodzinę nie masz!

– O czym ty mówisz? Wy macie wszystko co potrzebujecie! A rezerwa jest po to, żeby w tak trudnych sytuacjach rodzina miała wsparcie.

Darek był zaskoczony zachowaniem matki i siostry, dla nich najważniejsze były pieniądze i metry kwadratowe, które pozostaną po dziadku.

No dobrze, ojciec zawsze był taki miękki, martwił się o każde niechcący urażone słowo, ale Sylwia…

Darkowi wydawało się, że im starsza się staje, tym bardziej przypomina matkę. Nawiasem mówiąc, pani Grażyna nie była biologiczną matką Darka. Pojawiła się w ich życiu, gdy chłopcu było pięć lub sześć lat. Już wtedy Darek był zdziwiony, jak jej oczy zajaśniały, gdy zobaczyła ich mieszkanie, ubrania i biżuterię  które zostało po mamie.

Bezczelnie nosiła suknie zmarłej i odnosiła się do biżuterii tak, jakby ona należała do niej z prawem. Była chłodno nastawiona do Darka, a gdy ojciec wychodził do pracy, udawała, że go nie ma. Gdy urodziła się Sylwia, nic się nie zmieniło.

– Tato, rozumiesz, że jeśli dziadek wyzdrowieje, to po prostu musimy go przewieźć do nas?

– Synu, myślisz, że tego nie chcę? Wiesz, ze matka jest przeciw…

– Ale coś trzeba zrobić? Nie możemy go zostawić samego.

– Może zatrudnimy opiekunkę?

– Opiekunkę? Wiesz ile to kosztuje?

– Co więc mamy zrobić?

– Albo przewozimy dziadka do nas, albo ktoś z nas musi pojechać do niego, żeby opiekować się nim tam.

Dziadek rzeczywiście wyzdrowiał. Powoli, ale pewnie. Im lepiej mu było, tym bardziej Darek martwił się o dziadka.

– Jutro dziadka wypiszą ze szpitala, trzeba zdecydować, co robić.

– A co tu decydować? Albo trzeba zatrudnić opiekunkę, albo wysłać go do domu opieki dla osób starszych.

– Wy jesteście normalni? A gdyby to był wasz ojciec?

– A co w tym takiego? Ja nie muszę go karmić łyżeczką. I jeśli już o tym mówimy, to on nie jest moim ojcem!

– Może, Sylwio, ty zajęłabyś się dziadkiem? Przecież tak podobało ci się jego mieszkanie.

– Podobało, nadal mi się podoba, ale nie będę patrzeć na dziadka. Jestem zbyt młoda, żeby marnować życie na coś takiego. A mieszkanie i tak dostanę, prawda, mamusiu?

Darkowi było obrzydliwie patrzeć na to i, trzaskając drzwiami, wyszedł na ulicę. Nie miał wyboru, musiał się zwolnić i przenieść do dziadka. Główny lekarz Darka poparł go i nawet zadzwonił do swojego kolegi w innym mieście i umówił się, żeby go przyjął, że będzie tylko zadowolony, jeśli Darek zdecyduje się wrócić do pracy.

Darek szybko przyzwyczaił się do nowego miejsca. Zatrudnił się jako lekarz dyżurny w centralnym szpitalu, wynajął opiekunkę dla dziadka, która się nim zajmowała, gdy Darek był na dyżurze. I nawet znalazł sobie dziewczynę, która od czasu do czasu mu pomagała. Darek był szczęśliwy, że w tak trudnym dla niego momencie wnuk go nie opuścił i cały wolny czas spędzał z nim.

– Jesteś dobrym chłopcem, Darku. Pomyślałem, że jesteś już dorosły, a widzę, że już masz narzeczoną. Chcę ci zrobić prezent na ślub.

– Jaki ślub, dziadku? Przecież tylko się zapoznaliśmy się.

– Sprawa jest prosta, dzisiaj się zaprzyjaźniacie, a jutro patrzysz, i sam się na coś takiego decydujesz. Twój ojciec też tak krążył, potem nagle, bum, zrobił nam niespodziankę.

Więc mnie nie zatrzymuj, póki żyję, chcę przekazać to mieszkanie tobie, żeby potem nikt nie odważył się je zabrać.

– Ty, dziadku, tak samo jak moja macocha i Sylwia, mają to samo na myśli.

– Widzisz, patrzysz i tobie chcą to zabrać. Twoja macocha to chciwa kobieta, dla niej im więcej, tym lepiej. Więc nie sprzeczaj się ze starcem, tylko wezwij mi lepiej notariusza…

…Dziadek żył jeszcze kilka lat, przez ten cały czas ojciec Darka tylko kilka razy przyjeżdżał, żeby odwiedzić ojca, a macocha tylko raz, żeby ocenić stan teścia.

Dziadek odszedł cicho, we śnie. Darek dowiedział się o tym rano, gdy jak zawsze wszedł do jego pokoju, żeby go obudzić i nakarmić śniadaniem.

Pogrzeb był skromny, ale na pogrzebie pojawiły się zarówno macocha, jak i Sylwia. Obie płakały bardzo. Kiedy wszyscy się rozeszli, macocha, żeby nie zwlekać, postanowiła natychmiast porozmawiać o tym, co i komu należy.

– To krzesło zabiorę, będzie pasować do mojego gabinetu, a jeszcze trzeba zatrudnić pośrednika, żeby ten zajął się sprzedażą mieszkania. Podzielimy pieniądze równo, myślę, że to będzie uczciwe.

– Uczciwe? A opiekowaliście się dziadkiem? A może Sylwia się nim opiekowała, a może ojciec?

– Bez względu na wszystko, wszyscy jesteśmy jego spadkobiercami! To jest przewidziane prawem.

– Prawem? W takim razie nie macie co sprzedawać, dziadek nie ma mieszkania.

– Jak to nie ma? A to?

– To jest moje, dał mi to dawno temu, nawet jest darowizna. Więc spadkobiercy, do widzenia.

– A Sylwia? Sylwia też potrzebuje mieszkania.

– Nie martw się o Sylwię, na pewno postara się jak najszybciej was wysłać do domu opieki dla osób starszych, żeby to mieszkanie w pełni należało do niej.

Ojciec pożegnał się z Darkem, zrozumiał, że jego syn miał rację, ale macocha…

Ona jeszcze długo wahała się, że przegapili taką okazję, żeby zdobyć przestronne mieszkanie w tak rozkwitającym mieście.

Po tym incydencie Darek nie chciał jej widzieć, a ona również nie chciała, żeby on przyjeżdżał tam, gdzie żyją chciwi i żądni ludzie.

Ma teraz swoje własne mieszkanie, a wkrótce będzie też rodzina, w której na pewno będzie szacunek do innych, miłość i współczucie dla bliskich…

Spread the love