Spotkałam moją miłość w wieku pięćdziesięciu sześciu lat. I wcale nie chcę wychodzić za mąż

Mam na imię Anna. Mam pięćdziesiąt sześć lat, a moje małżeństwo trwało dwadzieścia siedem lat, ale mój mąż zostawił nas dla innej kobiety i zabrał wszystkie nasze wspólne oszczędności. Nie mieliśmy dzieci z mężem, ale to temat na zupełnie inną rozmowę.

Trwało mi ponad trzy lata, aby dojść do siebie po zdradzie męża. Ważne było dla mnie zrozumienie, jak teraz żyć, ponieważ zostałam sama. Nie miałam rodziny, dziecka ani męża, o którym zawsze troszczyłam się i dbałam. Byłam już daleko po osiemnastce.

Zanurzyłam się w swojej pracy jako lekarz w szpitalu. Codziennie musiałam komunikować się z wieloma ludźmi, więc nie było miejsca na nudę. Najgorsze dla mnie były wieczory i święta, kiedy siedziałam w domu sama i czekałam na moment, kiedy znów musiałam iść do pracy.

Jednak w pewnym momencie postanowiłam nie tylko wrócić do życia, ale także znaleźć mężczyznę, przy którym znów czułabym się pożądana i kochana.

Jak się okazuje, to, czego najbardziej pragniesz, często się spełnia. Około dwóch tygodni po podjęciu tej decyzji, na naszym oddziale pojawił się mężczyzna, który był nieco starszy ode mnie. Był wdowcem i emerytowanym wojskowym.

Stopniowo zaczęliśmy prowadzić rozmowy na inne tematy, które nie dotyczyły jego leczenia. Okazał się bardzo interesującą osobą. Po jego wypisie ze szpitala, poprosił mnie o numer telefonu.

Kilka dni później zadzwonił i zaczęliśmy z nim romans. Był bardzo uroczy, a było jasne, że jest typem mężczyzny, który jest przyzwyczajony do zdobywania kobiet swoim urokiem i troską.

Podobnie jak ja, nie był biedny, więc nasza komunikacja była pełna różnorodności i nieograniczona. Tak było, aż do momentu, gdy postanowił się oświadczyć.

Wtedy pojawiło się pierwsze nieporozumienie. Szczerze mu powiedziałam, że nie miałam ochoty dostosowywać się do kogokolwiek, nawet jeśli nie był mi obcy.

Moje życie było ustabilizowane, miałam swoje potrzeby i przyzwyczajenia, których nie zamierzałam zmieniać.

Postawiłam mu następujący warunek: on jest moim ukochanym mężczyzną, jak to się teraz modnie mówi konkubentem, a ja jestem jego kobietą. Możemy się spotykać i cieszyć swoim towarzystwem, ale każde z nas pozostanie w swoim wygodnym świecie i nigdy nie będzie narzucać drugiemu własnego stylu życia.

Uważam, że w tym wieku jest to jedyny prawdziwy sposób komunikacji i szansa na stworzenie długotrwałego związku pełnego czułości i miłości.

Mój konkubent zgodził się na mój warunek. Spotykamy się bardzo często, czasem nawet zostaję u niego na noc, ale zawsze wracam do swojego domu, tak jak on. Fakt, że mamy oddzielny budżet również dodaje trochę romantyzmu do naszego związku.

Ostatnio dał mi w prezencie złoty pierścionek i powiedział, że to połączy nasze serca. Podoba mi się to, że codziennie rano dostaję smsy z pozdrowieniami, a wieczorami codziennie mówi mi dobranoc. Żyjemy bez tarć, kłótni o niewyniesienie śmieci. Zawsze jesteśmy dla siebie świętem.

Jeśli ktoś mnie pyta, czy jestem mężatką, zawsze odpowiadam: “Jestem żoną mojego ukochanego męża”.

Moim listem chciałam wesprzeć samotne kobiety, które już zrezygnowały ze szczęścia jako kobiety! Ponieważ nawet w dorosłym życiu każda z nas może znaleźć swoje szczęście pomimo wszystkich czkawek związanych z wiekiem!

Spread the love